Złoty w czerwcu zszedł do 4,02 zł za dolara oraz 4,42 zł za euro. W tym pierwszym przypadku to poziom niewidziany od początku wojny na Ukrainie, w drugim natomiast od 2020 r.
– Krótkoterminowo nie wygląda na to, aby złoty przestał się umacniać. Inwestorzy nastawili na korzystny wynik wyborów parlamentarnych i dużo inwestycji bezpośrednich. Zakładam, że do wyborów złoty będzie dosyć mocny, o ile nie zobaczymy dużych zmian na EUR/USD – mówi Piotr Popławski, analityk ING Banku Śląskiego.
– Zakładamy, że w okolicach 4,40 zł za euro aprecjacja złotego zostanie na pewien czas zatrzymana – ważnym poziomem technicznym na tej parze jest 4,38 zł. Trudno się spodziewać jakiegoś gwałtownego odbicia, ale to tempo umocnienia jest trochę za szybkie. Myślę, że złoty może jednak dalej zaskakiwać skalą umocnienia – mówi Mirosław Budzicki, analityk PKO BP.
Kapitał płynie do Polski
Z fundamentalnego punktu widzenia przyczyn umocnienia polskiej waluty jest kilka. Przede wszystkim poprawił się wynik na rachunku obrotów bieżących.
– W I kwartale mieliśmy nadwyżkę na poziomie 1 proc. PKB. To zupełnie inna sytuacja do tej w zeszłym roku. Przyczyną jest m.in. spadek cen surowców, co sprawiło, że fundamentalnie zmieniły się przepływy i z deficytu zrobiła się nadwyżka – mówi Mirosław Budzicki.
Przez ostatnie miesiące nastroje na rynkach były znacznie lepsze niż w zeszłym roku, co zwiększa popyt na aktywa ryzykowne.
– Było kilka momentów, gdy mieliśmy podwyższoną niepewność, ale generalnie indeksy giełdowe rosną, a spready ryzyka kredytowego się zawężają. To sytuacja, w której preferowane są waluty rynków wschodzących – mówi Mirosław Budzicki.
– Szybki spadek kursu świadczy o tym, że ruch jest wywołany przez gorący kapitał, który do nas napłynął w ostatnim czasie. Było to widać także na GPW. Inwestorzy przychylniej patrzyli na Europę po tym, jak się nie zrealizował scenariusz kryzysu gazowego. Polska jest rynkiem na tyle płynnym, że kapitał się nami interesuje, a jednocześnie na tyle niewielkim, że jest taką Europą na lewarze – mówi Przemysław Kwiecień, analityk XTB.
Napływowi kapitału sprzyja także różnica w poziomie stóp procentowych.
– W Polsce stopy są wysokie, co premiuje operacje carry trade, które przy założeniu, że złoty nie traci na wartości, pozwalają zarabiać na wyższym oprocentowaniu – mówi Mirosław Budzicki.
Silny słabością dolara
W ostatnich miesiącach kurs EUR/USD już tak wyraźnie nie rósł – najwyższy poziom (powyżej 1,1) odnotowano w maju – ale długoterminowy trend się utrzymuje.
– Deprecjacja dolara jest związana zarówno z rosnącym apetytem na aktywa ryzykowne, jak również zbliżającym się końcem cyklu podwyżek stóp procentowych i spodziewaną zmianą w polityce pieniężnej. W USA raczej doszliśmy już do szczytu, podczas gdy w strefie euro podwyżki będą kontynuowane i nie do końca wiadomo, do jakiego poziomu dojdziemy – mówi Mirosław Budzicki.
Stopy Fedu wynoszą obecnie 5-5,25 proc. podczas gdy EBC doszedł do 4-4,25 proc.
– Dynamika ruchu stóp procentowych jest obecnie większa w Europie. Fed zapowiedział co prawda jeszcze dwie podwyżki, ale rynek niespecjalnie w to wierzy. A w Europie są jeszcze oczekiwania co do podwyżek stóp, choć słabe dane mogą rozpocząć dyskusję co do sensu kolejnych podwyżek – mówi Przemysław Kwiecień.
Gdyby inwestorzy zaczęli się obawiać, że NBP będzie dążyć do obniżek stóp mimo wysokiej inflacji, to mogłoby się to odbić na walucie. Z drugiej strony, gdy są dobre nastroje, to rynek jest w stanie przymykać oko na wiele rzeczy
Przemysław Kwiecień
ekonomista XTB
Ostatnio jednak doszło do kilku podwyżek stóp większych od oczekiwań – zarówno w Norwegii, jak i w Wielkiej Brytanii wzrosły one o 50 pkt. baz. W końcu nastawienie zmieniła też Turcja, podnosząc stopy z 8,5 do 15 proc. Podwyżki kontynuowano też w Szwajcarii.
– Rynek na razie wycenia nie w pełni jedną podwyżkę stóp w USA. Jeżeli Fed tak postąpi, to będzie bliżej do realizacji scenariusza recesji. To jak, wpłynie to na waluty, nie jest takie jednoznaczne, bo historia pokazuje, że dolar może zarówno tanieć, jak i drożeć w okresach recesji – mówi Przemysław Kwiecień.
W takich warunkach teoretycznie obietnica obniżek stóp w Polsce jeszcze w tym roku mogłaby zagrozić sile złotego.
– Rynek jeszcze nie patrzy poważnie na plany obniżek stóp w Polsce pod koniec roku, gdyż jest to odległy termin. Gdyby inwestorzy zaczęli się obawiać, że NBP będzie dążyć do obniżek stóp mimo wysokiej inflacji, to mogłoby się to odbić na walucie. Z drugiej strony, gdy są dobre nastroje, to rynek jest w stanie przymykać oko na wiele rzeczy – mówi Przemysław Kwiecień.
Zbyt szybka aprecjacja
Analityków niepokoi przede wszystkim tempo, w jakim umacnia się złoty. Spekulowano nawet, że to Ministerstwo Finansów wymienia waluty na rynku.
– Jeśli rzeczywiście tak było, to brak interwencji w przyszłości może w pewnym stopniu nie być już wsparciem dla złotego. Widać, że rządowi zależy na silnym złotym, bo w długim terminie wpływa to – choć w umiarkowany sposób – na procesy dezinflacyjne. Przed nami wybory parlamentarne, zatem politycy chcą iść do nich z inflacją jednocyfrową – mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.
Trzeba jednak pamiętać, że złoty ledwie wraca do bardziej naturalnych poziomów.
– Kursy ważone handlem i skorygowane o inflację pokazują, że dolar startował z mocnego przewartościowania, a złoty był silnie niedowartościowany. Uległo to korekcie, która była bardzo dynamiczna, co jest czynnikiem ryzyka i może spowodować dynamiczną korektę w drugą stronę – mówi Przemysław Kwiecień.
– Wśród czynników ryzyka, które mogą spowodować korektę, widzę wybory, sytuację geopolityczną i relacje z Unią Europejską – mówi Mirosław Budzicki.
Samo umocnienie złotego też wpływa negatywnie na konkurencyjność, co może się przełożyć na słabszy eksport i mniejszą nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, co oznaczałoby mniejszy napływ kapitału. Wyższe ceny surowców mogłyby spowodować wręcz, że wrócimy do deficytu. Dno osiągnęły już notowania gazu na giełdzie TTF, które dotarły do 20 EUR, aby od początku czerwca wzrosnąć do około 35 EUR. Jesienią obawy związane z nadchodzącą zimą mogą umocnić notowania tego surowca. Odbiłoby się to na gospodarce, która już teraz musi sobie radzić z wysokimi stopami procentowymi.
– Wskaźniki PMI z Europy nie są zachęcające i wydaje mi się, że Europa idzie w kierunku większych problemów gospodarczych. Gwałtowne zacieśnienie pieniężne, które obserwowaliśmy w ciągu ostatniego roku, musi się odbić na gospodarce, co już powoli widać w danych. Stąd w pewnym momencie apetyt na Europę przyhamuje, ale trudno powiedzieć, czy już teraz – mówi Przemysław Kwiecień.
Odwrócenie trendu wydaje się jednak mało prawdopodobne.
– To może wywołać tylko silny ruch w dół na EUR/USD, a nie trend boczny, bo taki będzie sprzyjał umocnieniu złotego. Taki ruch mogłoby wywołać poprawienie koniunktury w USA, co zwiększyłoby perspektywę na kolejne podwyżki stóp. Bez tego możliwa jest jedynie jakaś chwilowa korekta – mówi Piotr Popławski.