Rumunia jako drugi pod względem liczby ludności kraj w Europie Środkowej od lat przyciąga inwestycje polskich firm. W drugą stronę kapitał wędruje znacznie rzadziej. Największą rumuńską inwestycją w Polsce pozostaje bukmacherski Superbet, na którego ekspansję na naszym rynku przeznaczono już przeszło 200 mln zł.
Coraz śmielej zaglądają jednak do nas inne firmy z Rumunii. Klientów szuka tu m.in. Postis, udostępniający platformę łączącą e-sklepy z firmami kurierskimi.
– Zaczęliśmy rozglądać się w Polsce dwa lata temu – chcieliśmy sprawdzić, czy jest potencjał do pozyskania klientów i czy wymyślone w Rumunii rozwiązania mogą się tu przyjąć. Teraz otwieramy biuro i liczymy, że Polska – jako największy kraj Europy Środkowej – stanie się dla nas kluczowym rynkiem. Pod wieloma względami Rumunia jest pięć-sześć lat za Polską, więc to naturalne, że najpierw to do nas napływały inwestycje od was. Teraz jest dobry moment, by to rumuńskie firmy zaczęły odważniej wchodzić do Polski – mówi Mircea Stan, założyciel i prezes Postisu.
E-sklepowy dopalacz
Postis działa od 2017 r. W gronie klientów na macierzystym rynku ma duże, międzynarodowe marki, takie jak Ikea, Auchan, Carrefour czy Intersport. W Polsce współpracuje już m.in. z BaseLinkerem, dostarczającym narzędzia informatyczne dla e-sklepów i kontrolowanym przez Sebastiana Kulczyka.
– Przed założeniem firmy przez półtorej dekady pracowałem dla różnych korporacji, m.in. z branży IT. Tam zwróciłem uwagę na logistykę, która na pierwszy rzut oka była nudnym, niemal pozbawionym technologii biznesem. To dawało wiele przestrzeni do usprawnień i optymalizacji, zwłaszcza w zakresie kosztów ostatniej mili – tłumaczy Mircea Stan.
Czym dokładnie zajmuje się Postis? Firma w modelu SaaS (oprogramowanie jako usługa) udostępnia platformę wskazującą automatycznie najlepsze metody dostawy przy zamówieniach internetowych.
– Mamy piętnastoosobowy zespół zajmujący się rozwojem produktu, a także team sprzedażowy. Nasza platforma agreguje oferty kurierów, firm logistycznych i operatorów z segmentu q-commerce, którzy zajmują się dostawami do klienta końcowego. Na podstawie kilkudziesięciu danych sprawdzamy, jakie są trendy, jak efektywne są konkretne metody dostawy i jak najlepiej dopasować je do konkretnych klientów. Nie zawsze chodzi o najkrótszy czas, często istotniejsza jest wygoda – mówi szef Postisu.
Firma koncentruje się na obsłudze średnich i dużych e-sklepów. Podaje, że jej ARR, czyli roczny powtarzalny przychód z subskrypcji, przekracza w przeliczeniu 1 mln EUR.
– Żeby w pełni wykorzystać potencjał automatyzacji zamówień, trzeba mieć spory wolumen, dlatego nie pracujemy dla małych firm. Mamy obecnie ok. 200 klientów. Na poziomie EBITDA jesteśmy wciąż na minusie, ale to nic dziwnego w fazie ekspansji. Finansują nas aniołowie biznesu i fundusze venture – mówi Mircea Stan.
Polsko-rumuńskie biznesowanie
Postis zdecydowaną większość przychodów wypracowuje na macierzystym rynku, ale jego oferta jest już dostępna w 25 krajach europejskich.
– Obecnie 80 proc. sprzedaży mamy w Rumunii. Polska z naszej perspektywy daje dużą szansę na rozwój. Rynek e-commerce jest tu znacznie większy, jest tu dużo firm e-handlowych z planami ekspansji w regionie i kwitnie sprzedaż transgraniczna. To wszystko sprzyja dostawcom takich narzędzi jak nasze, ułatwiających organizację logistyki na różnych rynkach. Z naszej perspektywy ważne jest też, że Polska jest logistycznym centrum regionu ze względu na porty morskie, infrastrukturę i położenie – mówi Mircea Stan.
Polsko-rumuńska wymiana handlowa w ubiegłym roku sięgnęła ok. 11 mld EUR. Eksportujemy i importujemy głównie maszyny i urządzenia mechaniczne, do Rumunii trafia też sporo polskich produktów spożywczych, a największym polskim inwestorem w tym kraju jest Maspex. W ostatnich latach na ekspansję w tym kierunku postawiło sporo polskich detalistów, zwłaszcza modowych, jak LPP, CCC czy e-handlowy Answear.
– Tradycyjnie mamy z Polską dobre relacje gospodarcze. Jest sporo polskich firm, które prowadzą operacje w Rumunii, co sprawia, że menedżerowie z obu krajów znają lokalną specyfikę. Jakie są różnice? Poza oczywistymi kwestiami językowymi i religijnymi wskazałbym na pewną różnicę w mentalności. My jesteśmy bardziej południowi, otwarci i elastyczni, być może pod względem kultury biznesowej mamy trochę więcej wspólnego z Grecją czy Włochami. Polacy z mojej perspektywy są bardziej „habsburscy”, ostrożniejsi w kontaktach z obcokrajowcami – uważa twórca Postis.
Okiem ekspertki
Rośnie zainteresowanie Rumunów Polską
dr Eryka Gizińska
wiceprezes Polsko-Rumuńskiej Bilateralnej Izby Przemysłowo-Handlowej
W 2022 r. wymiana handlowa między Polską a Rumunią wyniosła ponad 11 mld EUR. Należy zauważyć, że polski eksport był dwukrotnie większy niż rumuński. Prawdą jest, że w Polsce nie ma jeszcze zbyt wielu firm rumuńskich. Jako przyczynę inwestorzy zwykle wskazują dużą konkurencyjność naszego rynku, ale także barierę językową. Sądzę jednak, że sytuacja będzie się powoli zmieniać. W Polsko-Rumuńskiej Bilateralnej Izbie Przemysłowo-Handlowej zrzeszamy podmioty zarówno z Polski, jak też z Rumunii. Myślę, że stopniowo wzrasta zainteresowanie polskim rynkiem, szczególnie że na spotkania bilateralne organizowane w Rumunii zgłaszają się rumuńscy przedsiębiorcy zainteresowani nawiązaniem kontaktów biznesowych w naszym kraju. Obserwuję, że strona rumuńska jest dobrze przygotowana do rozmów handlowych, dysponuje analizami rynku, często przedsiębiorcy pojawiają się z własnym tłumaczem i zadają konkretne pytania. Uważam, że takie branże jak np. szeroko pojmowane nowe technologie, branża chemiczna czy spożywcza mają szanse na pokonanie dotychczasowej bariery. Są też inne branże z potencjałem – wymienię tu np. Superbet, firmę, która jest naszym członkiem i kilka lat temu zdecydowała się na inwestycje w Polsce. Podobnie Nissa z branży odzieżowej. Na polskim rynku działa również Teilor – sklepy z luksusową biżuterią.