Partie wyrywają dodatkową kasę

Nowelizacja kodeksu wyborczego po szybkim opublikowaniu i 14-dniowym vacatio legis wejdzie w życie 31 marca, czyli tuż przed prima aprilis. Niektóre przepisy są jednak tak absurdalne, że w państwie prawa powinny obowiązywać… tylko 1 kwietnia.

Niezależnie od ich szkodnictwa w kilku ważnych punktach, przeforsowane przez PiS obszerne zmiany są przede wszystkim spóźnione. Zgodnie z linią orzeczniczą Trybunału Konstytucyjnego (TK) – oczywiście tego sprzed 2016 r. – w prawie wyborczym obowiązuje co najmniej półroczna cisza legislacyjna przed pierwszym dniem procedury. Postanowienie prezydenta o zarządzeniu wyborów zostanie ogłoszone do 14 sierpnia, zatem graniczna data wejścia w życie zmian kodeksu upłynęła 14 lutego – spóźnienie wyniesie 1,5 miesiąca. Władcy oczywiście bronią tezy, że ustalony przez TK półroczny bufor dotyczy zmian „istotnych”, zaś obecne takie nie są. Odniosę się przykładowo do tylko jednej ostrej krawędzi góry lodowej, schowanej w morzu „nieistotnych” zmian.

Pierwszy raz w dziejach Polski władcy postanowili opłacać z budżetu tzw. mężów zaufania. W okresie szalejącej inflacji dorzucenie na rynek kolejnej transzy pustych pieniędzy dosłownie za nic to ogromne szkodnictwo, nawet jeśli w tym wypadku chodzi o kilkanaście milionów złotych, a nie o miliardy. Liczące głosy wrzucane do urn komisje obwodowe składają się z delegatów rywalizujących partii czy kandydatów, główni rywale mają jedno miejsce gwarantowane, zaś realnie wstawiają – tłum chętnych do komisji się nie pcha – po dwóch czy nawet więcej członków. Podczas pracy, a zwłaszcza podczas liczenia wszyscy wszystkim patrzą na ręce, opowieści polityków o fałszerstwach to brednie. Błędy oczywiście się epizodycznie zdarzają, ale z powodu braku profesjonalizmu, wszak komisje tworzy pospolite ruszenie, a nie zawodowi urzędnicy. Mimo tej ułomności porównanie praktycznego wpływu zgłoszonego przez partię członka komisji oraz również przez nią delegowanego tzw. męża zaufania na bezbłędność wyników – to naprawdę niebo a ziemia. Dlatego wielcy rywale powinni skoncentrować się na szczelnym obsadzeniu przez ich terenowy aktyw składów wszystkich komisji obwodowych, a nie wygłupiać się nasyłaniem dodatkowych osób całkowicie zbędnych. Bardzo zasadne jest porównanie obu kategorii reprezentantów partii do pszczelich robotnic oraz trutni.

Komisje obwodowe – zdjęcie z 2019 r. – są tak pluralistyczne, złożone z delegatów wszystkich rywalizujących partii, że narzucanie pracowicie liczącym głosy członkom komisji nadzoru trutni opłacanych z budżetu jest wielkim szkodnictwem. Dotychczas tzw. mężowie zaufania byli partyjnymi wolontariuszami – i tak powinno pozostać.

Daniel Dmitriew / Forum

Nowelizacja kodeksu ustaliła nagradzanie trutni dietą w wysokości 40 proc. diety robotnic. W latach 2019-20 niepodatkowana dieta członka komisji obwodowej wynosiła 350 zł, tzw. mężowie zaufania byli wtedy oczywiście wolontariuszami, z nowego przepisu przypadłoby im po 140 zł. Tamte liczby oczywiście są już nieaktualne, w tegorocznej uchwale Państwowa Komisja Wyborcza stawki zaktualizuje inflacyjnie, w końcu ma do zagospodarowania prawie 1,4 mld zł wyborczo-referendalnej rezerwy celowej zapisanej w ustawie budżetowej. Można oszacować, że każdy zgłoszony do błąkania się przy komisyjnych robotnicach truteń otrzyma około 200 zł. Oczywiście nie jest to stawka porażająca, ale zwłaszcza na terenach wiejskich, gdzie powstanie wiele nowych, małych komisji – bardzo nęcąca. Warto podkreślić, że szatański pomysł o finansowaniu z budżetu rozbudowy partyjnych struktur u podstawy piramidy wyszedł z PiS, ale podczas procedowania kodeksu akurat w tej sprawie opozycja nie protestowała… Jest to całkiem zrozumiałe, budżetowy prezent za nic chętnie przyjmą do kieszeni aktywiści wszystkich partii. Jedyne protesty przeciwko tak bezczelnemu, chociaż w przeliczeniu na głowę niewygórowanemu, skokowi na publiczną kasę zgłosiły organizacje społeczne, również delegujące obserwatorów do komisji. Ich status się nie zmienia – nadal to czysty wolontariat.

© ℗

Previous Article

Niedobór prochu i materiałów wybuchowych utrudnia UE zwiększenie produkcji pocisków dla Ukrainy

Next Article

Credit Suisse państwowym bankiem? Szwajcaria rozważa nacjonalizację

You might be interested in …

Słaby ruch na rynku inwestycyjnym nieruchomości

W pierwszej połowie 2023 r. roku całkowita wartość transakcji na rynku inwestycyjnym w nieruchomości komercyjne wyniosła jedynie 802 mln. EUR – wynika z danych Avison Young. Według ekspertów tej firmy jest to pierwsze półrocze od […]

Dolar pogłębia spadki. Najsłabszy od trzech miesięcy

Wyczekując na prezentację danych o inflacji cen konsumenckich w Stanach Zjednoczonych, spadają notowania dolara. Handlujący mają nadzieję, że pozytywny odczyt zwiększy szansę na złagodzenie nastawienia władz monetarnych, donosi Bloomberg. fot. Bloomberg Indeks dolarowy osłabił się w środę o 0,3 proc., […]

Krakowski Kredens szuka wskrzesiciela

„Spółka Krakowski Kredens to, mówiąc wprost, trup, ale sama marka jest bardzo rozpoznawalna, a w jej budowę włożono przez lata dużo pieniędzy — szacuję, że około 50 mln zł. Koszt samodzielnego stworzenia i wypromowania takiej […]