Obecnie sytuacja giełdowa wygląda na dość spokojną. Inwestorzy zgodnie przewidują brak kolejnej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych i cierpliwie czekają na pierwszą obniżkę. Pomijając ostatnie zaskoczenie na rynku pracy, dane gospodarcze są solidne, a inflacja powoli schodzi do celu. Zdaniem Steena Jakobsena, dyrektora inwestycyjnego w Saxo Banku, który był gościem webinaru PB, to cisza przed burzą, bo sytuacja giełdowa wkrótce się skomplikuje.
Na dwoje babka wróżyła
W ciągu kilku ostatnich kwartałów nie brakowało zaskoczeń w polityce amerykańskiego banku centralnego. Konferencje Jerome’a Powella, przewodniczącego Fedu, bywały bardzo stresującymi wydarzeniami dla inwestorów. Teraz wydaje się, że to już przeszłość, bo zarówno bankierzy, jak i rynek zgodnie uważają, że dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej nie ma sensu. Sęk w tym, że ta retoryka bazuje na przewidywaniach gospodarczych Fedu.
– Fed dotychczas nie był w stanie trafnie przewidzieć ruchów inflacyjnych, a teraz jest przekonany, że aby ją zwalczyć, konieczne będzie utrzymywanie stóp procentowych na podwyższonym poziomie. Nie pokładam zbyt wielkiej nadziei w planistach z amerykańskiego banku centralnego, spodziewam się, że ich retoryka wkrótce się zmieni – mówi Steen Jakobsen.
Zmiana nie będzie polegała na powrocie do podwyżek, ale raczej szybszych obniżkach, koniecznych, aby ratować gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Po tak długim okresie walki z inflacją Fed zdecyduje się na poluzowanie polityki bardzo niechętnie. Kilka miesięcy temu Steen Jakobsen powiedział, że Fed będzie podnosił stopy, dopóki coś w gospodarce się nie zepsuje. Jego zdaniem widać już symptomy takiego zepsucia, ale bankierzy centralni je ignorują.
– Ryzyko wystąpienia recesji w USA w I kwartale 2024 r. jest spore. Na razie 2023 r. jest niezwykle mocny pod względem gospodarczym, ale głównie dzięki sile konsumentów, którzy zadłużyli się na stały procent. Wkrótce jednak zobaczymy negatywne skutki zmiennoprocentowych zobowiązań, które mocno ograniczą siłę nabywczą obywateli Stanów Zjednoczonych. Nie należy zapominać też o rynku pracy, który jak świadczą ostatnie dane, zaczyna słabnąć – dodaje Steen Jakobsen.
Ekspert przewiduje, że do końca 2024 r. stopy w Stanach Zjednoczonych spadną o 100 pkt baz, a inwestorzy powinni liczyć na to, że nie nastąpi recesja. W takim wypadku jednak mogą pojawić się bankructwa.
– Gdy spojrzymy na dane historyczne, Fed niechętnie rozpoczynał cykl spadkowy stóp procentowych, jeżeli jakieś wydarzenie nie wskazywało na to, że zacieśniona polityka pieniężna zaczyna mocno nadwyrężać gospodarkę. Rok temu w sektorze bankowym nastąpił kryzys, które nie został całkowicie zażegnany. Jest spore ryzyko, że temat banków powróci, mogą nastąpić problemy z wypłacalnością – tłumaczy dyrektor inwestycyjny Saxo Banku.
Kluczowe aktywa
Co ciekawe, zdaniem eksperta, to co zrobi Fed nie jest wcale najważniejsze przy budowie portfela inwestycyjnego. Jego zdaniem najlepszy wyborem są teraz obligacje skarbowe, które poradzą sobie w każdych warunkach.
– Jeżeli kupisz brytyjską, niemiecką czy amerykańską dwulatkę, to na pewno nie stracisz pieniędzy. Moment na wejście jest idealny, bo stopy już nie mogą pójść wyżej, gospodarka Stanów Zjednoczonych tego nie wytrzyma. Przez 10 lat nie tykałem papierów dłużnych, a teraz sukcesywnie dokładam do portfela obligacje skarbowe. Choćby nawet stopy procentowe w USA zamiast spaść wzrosły o szalone 100 pkt baz. to i tak wyjdę na tych zakupach na plus. Dostaję 4-5 proc. w skali roku za to ryzyko, więc w ogóle się nim nie przejmuję. Jeżeli moja prognoza się sprawdzi i Fed już nie podniesie stóp, na dwulatkach amerykańskich mogę zarobić nawet 10 proc. przy niemal zerowym ryzyku – mówi Steen Jakobsen.
Zdaniem specjalisty przy ciągłych napięciach na arenie międzynarodowej, taka stopa zwrotu, jak prognozowana z obligacji, przy braku stresu związanego z aktywnym zarządzaniem portfelem, może być bardzo kusząca. Pogłębiający się deficyt Stanów Zjednoczonych nie powinien odstraszać.
– Deficyt w USA w tym roku prawdopodobnie będzie stanowił 8 proc. PKB, co naturalnie może być alarmujące. Ponadto, ktokolwiek zostanie wybrany na prezydenta w kolejnych wyborach, będzie zmuszony zwiększyć wydatki na wojsko i technologię. Należy jednak zadać sobie pytanie, czy USA będzie w stanie żyć z dużym deficytem. Powoli taki model działania staje się normą, więc porzuciłbym obawy. Wczoraj wróciłem z Japonii, w której deficyt budżetowy wynosi aż 10 proc. PKB – dodaje Steen Jakobsen.
Dywersyfikacja, ale nie za wszelką cenę
Mimo że prognoza Steena Jakobsena zakłada warunki makroekonomiczne sprzyjające inwestycji wyłącznie w obligacje, to nie oznacza to, że finansista nie ma akcji portfelu. Jego zdaniem ta klasa aktywów ucierpi w przypadku recesji czy serii bankructw, ale dzięki podwyższonej inflacji może zagwarantować inwestorom dodatnią stopę zwrotu. Rynek skupia się na nominalnych wynikach, więc kluczowe jest to, aby w tym ujęciu gospodarka się rozwijała.
– Od dłuższego czasu inwestuję w spółki, których działalność powiązana jest z tzw. gospodarką realną. Mowa o spółkach surowcowych, produkujących półprzewodniki, związanych z obronnością czy infrastrukturą. Widzę też oczywiście pojedyncze okazje w sektorach bardziej innowacyjnych. Pozytywnie nastawiony jestem do biotechnologii i cyberbezpieczeństwa – mówi Steen Jakobsen.
W przeciwieństwie do rynku obligacji, gdzie ekspert skupia się na kilku największych emitentach, na rynku akcji nie ma preferowanych regionów. Liczy się to, w jakim sektorze działa spółka i co oferuje klientom. Perspektywy gospodarcze państw mają znaczenie tylko przy ocenie atrakcyjności wycen.
– Gdy inwestuję w akcje, zwykle nie patrzę na regiony, ale na sektory. Obecnie jednak, w dobie ograniczonej globalizacji i coraz większych podziałów, rynki z regionu CEE powinny sobie świetnie radzić. Polska sprawnie przyciąga zagranicznych inwestorów, jest ciekawym miejscem dla firm do nawiązywania współpracy, outsourcingu usług. Problemem jest ryzyko polityczne, które potrafi odstraszyć inwestorów giełdowych – dodaje Steen Jakobsen.
W Polsce odstrasza ryzyko polityczne, ale przyciągają niskie wyceny. W Stanach Zjednoczonych jest zupełnie odwrotnie, inwestorzy nie martwią się polityką, ale nie podobają im się wyceny, które obecnie potwierdzają tylko obawy o stan gospodarki.
– Jeżeli spojrzymy na średnią wycenę amerykańskiego rynku akcji, to wydaje się monstrualna, głównie przez siedem największych spółek technologicznych, które inwestorzy sobie w tym roku upodobali. Małe i średnie spółki są wycenione fair, zdecydowanie poniżej średniej. Ich wyniki są przeciętne, co daje prawdziwy obraz gospodarki Stanów Zjednoczonych. Dwie trzecie spółek z nowojorskiej giełdy jest w recesji – tłumaczy dyrektor inwestycyjny Saxo Banku.
Rynek nie uwzględnia w cenach konfliktu na Bliskim Wschodzie, co jest trochę straszne zważając na krwawość konfliktu. Zamach na World Trade Center zmienił świat, ponieważ rozpoczął narrację “my kontra oni”, którą przywrócił atak Rosji na Ukrainę. Teraz doszła do tego retoryka “nasze religia przeciw waszej”, która tylko pogłębia podziały na świecie i zmienia globalną gospodarkę. Inwestorzy nie zdają sobie sprawy z tego, jak bolesne będą skutki tych napięć.
Steen Jakobsen
CIO w Saxo Banku