Europejska motoryzacja nie jest gotowa na chińską konkurencję. Bez zdecydowanych działań jeden z trzonów unijnej gospodarki zatrzęsie się w posadach.
Przeczytaj artykuł i dowiedz się:
- jak zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego ze strony chińskich producentów aut ocenia szefowa największego europejskiego stowarzyszenia producentów samochodów
- jakie ma pomysły na zachowanie wysokiego poziomu konkurencyjności produkowanych w Europie aut
Posłuchaj

Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Europie brakuje spójnego i skutecznego podejścia do coraz ostrzejszej konkurencji z Chin — ostrzega Sigrid de Vries, dyrektor generalna Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA). Bez reakcji obraz europejskiego rynku motoryzacyjnego, jaki znamy, przejdzie do historii. Chiny coraz śmielej walczą o klientów ze Starego Kontynentu, mając potencjał do fundamentalnych zmian w europejskich branżach związanych z motoryzacją.
Z danych ACEA wynika, że w czerwcu sprzedaż bateryjnych samochodów elektrycznych w UE po raz pierwszy w historii wyprzedziła sprzedaż aut z silnikiem Diesla.
— Elektromobilność to przede wszystkim szansa dla klimatu, ale również dla chińskich producentów, którzy szybko zyskują pozycję na europejskim rynku. Nie jest tajemnicą, że wspierane rządowymi dotacjami chińskie koncerny motoryzacyjne obrały sobie za cel rynek motoryzacyjny na Starym Kontynencie — mówi Sigrid de Vries
W odróżnieniu od Europy Chiny przyjęły holistyczne podejście do polityki przemysłowej. W przypadku przemysłu motoryzacyjnego oznacza to strategię, która obejmuje cały łańcuch dostaw — począwszy od wydobycia przez produkcję aż po sieci ładowania, energię czy zachęty do zakupów i recykling.
— Chiny odpowiadają obecnie za 75 proc. światowych zdolności produkcyjnych baterii i mają niemal monopol na dostawę surowców krytycznych do ich produkcji. W 2022 r. — zaledwie w jeden rok — zainstalowały 800 tys. punktów ładowania aut, prawie tyle, ile zainstalowano ogółem gdzie indziej na świecie od początku inwestycji w infrastrukturę ładowania — twierdzi Sigrid de Vries.
Podkreśla również, że ustawodawcy w UE — w przeciwieństwie do swoich odpowiedników w Chinach — wybrali bardziej fragmentaryczne podejście, często określając najpierw cele i zajmując się warunkami ramowymi do ich wdrożenia później. Tak jest w np. przypadku rozporządzenia w sprawie infrastruktury paliw alternatywnych [AFIR — red.], które wprowadzono w życie późno i nie spełniło minimalnych potrzeb. Podobnie niedawno przyjęte rozporządzenie w sprawie baterii, które pozostawia wiele niejasności, piętrzy koszty i komplikuje łańcuch dostaw w Europie.
— Brak synchronizacji przepisów i działań ogranicza rozwój rynku aut elektrycznych w momencie, w którym należy walczyć o utrzymanie konkurencyjności. Europejska strategia przemysłowa musi być holistyczna, a nie fragmentaryczna. Europa musi też przyspieszyć rozwijanie lokalnych zdolności produkcyjnych i zadbać o relacje z krajami trzecimi. Niedawne ograniczenia w eksporcie chińskiego germanu i galu, dwóch materiałów niezbędnych do produkcji mikroczipów, dają pewne pojęcie o tym, co może się stać, jeśli UE nie znajdzie sposobu na zmniejszenie zależności od innych i utrzymanie stosunków handlowych tak otwartych, sprawiedliwych i wspierających, jak to możliwe, również z Chinami — uważa Sigrid de Vries.
Chiny to największy rynek pojazdów na świecie oraz liczące się centrum produkcji i innowacji dla aut i komponentów do nich. Ponadto produkcja pojazdów osiągnęła tam już bardzo wysoki poziom dojrzałości.
— Ta dojrzałość, połączona z chęcią ekspansji poza coraz bardziej zatłoczony rynek krajowy i dążenie do dalszego wzrostu, wyjaśnia ruch w kierunku Europy, a logiczną jego konsekwencją będzie ulokowanie produkcji poza granicami swojego kraju — mówi Sigrid de Vries.
Udział elektryków w ogólnej sprzedaży aut w Europie sięga tylko około 13 proc., a chiński eksport tych aut do UE obejmuje również produkowane w tym kraju auta europejskich i innych międzynarodowych marek.
— Nie zmienia to jednak faktu, że konkurencyjność jest zagrożona. Europejski przemysł motoryzacyjny ponosi koszty przekształceń związanych z wycofywaniem silników spalinowych i obecnie funkcjonuje w warunkach wysokiej inflacji. Chińska przewaga może znacznie zmniejszyć rynkowe udziały europejskich producentów samochodów, co wpłynie także na lokalną aktywność pokrewnych branż — ostrzega Sigrid de Vries.
Lekarstwem na to zagrożenie może być tylko skuteczna i spójna strategia przemysłowej.
— Strategia, która unika protekcjonizmu i naiwności oraz tworzy warunki dla zrównoważonej działalności gospodarczej, takiej, która sprawi, że Europa będzie równorzędnym partnerem dla Chin i innych potężnych graczy — podkreśla Sigrid de Vries.