Nieco ponad 66 mld zł – na tyle branża meblarska szacuje ubiegłoroczną sprzedaż.
– Mierzony w cenach bieżących wzrost osiągnie zatem około 11 proc. mówi Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).

Koniec złotych czasów:
Produkcja sprzedana mebli wzrosła w ciągu ostatnich lat ponaddwukrotnie: z 31,3 mld zł w 2014 r. do ponad 66 mld zł w 2022 r. W tym roku branżę czeka jednak ostre hamowanie.
Adobe Stock

W 2021 r. przychody branży wyniosły 59,9 mld zł i były o około 8 proc. wyższe niż rok wcześniej. Skoro więc z roku na rok dynamika sprzedaży przyspiesza, dlaczego biznes się martwi?
– Wzrost w cenach stałych wygląda znacznie gorzej, bo – jak szacujemy – wyniesie zaledwie 2,7 proc. – wyjaśnia dyrektor OIGPM.
W minionym roku na rynku panował zastój, a ceny mebli rosły znacznie wolniej niż inflacja w Polsce. Najważniejsi odbiorcy, czyli sieci sklepów meblowych, nie byli skłonni płacić dostawcom więcej, a niektórzy oczekiwali nawet obniżek cen. Nieco lepiej było na tzw. rynku kontraktowym, który obejmuje wyposażenie biur, hoteli, restauracji i innych miejsc publicznych.
…faktycznie gorzej
Izba podaje, że sumaryczna rentowność w branży wyniosła w 2022 r. około 4,7 proc., co oznacza spadek do poziomu sprzed pandemii, która przyniosła meblową hossę. W 2020 r. rentowność skoczyła do 6,7 proc., a rok później wyniosła 5,3 proc. Zdaniem Michała Strzeleckiego w tym roku może dojść do kolejnego obniżenia poziomu marż.
– Od lat olbrzymie znaczenie dla naszej branży ma eksport, który stanowi około 90 proc. sprzedaży. Mierzony na wagę wolumen mebli sprzedanych za granicą skurczył się o 8-10 proc. Ubiegłoroczną wartość eksportu szacujemy na 59,5 mld zł, a więc tylko nieznacznie więcej niż w 2021 r. – informuje szef OIGPM.
Jedna czwarta wstecz
Jeszcze gorzej wyglądają perspektywy na 2023 r. Branża pierwszy raz od lat liczy się ze zmniejszeniem przychodów – i to dość znacznym. Izba przewiduje 8-procentowy spadek wartości obrotów i aż 25-procentowy spadek wolumenu.
– Początek zeszłego roku, zwłaszcza I kwartał, był dla naszego sektora jeszcze bardzo dobry. W II kwartale dało się już zauważyć pewne spowolnienie, ale kwiecień i część maja nadal nie wyglądały źle. Dopiero potem nastąpił potężny spadek sprzedaży. W tym roku będzie zupełnie inaczej. Jeśli w ogóle można się spodziewać poprawy, to nadejdzie ona dopiero po wakacjach i nie będzie zbyt dynamiczna – uważa Michał Strzelecki.
Ambicją polskiego przemysłu meblarskiego jest osiągnięcie w 2030 r. eksportu na poziomie 100 mld zł. Spodziewany w tym roku spadek sprzedaży oddala branżę od celu.
Już teraz widać bardzo niepokojące sygnały.
– Średnia produkcja mebli tapicerowanych spadła w minionym roku o 50-60 proc., a w przypadku niektórych producentów nawet o ponad 80 proc. W efekcie coraz więcej firm z tego segmentu poszukuje inwestorów lub jest wystawianych na sprzedaż – mówi dyrektor biura OIGPM.
Obawia się, że w najbliższych miesiącach branża zacznie na dużą skalę zwalniać pracowników.
Konkurenci ze Wschodu
Od zeszłego roku bardzo poważnym problemem dla polskich producentów mebli są sankcje związane z wojną w Ukrainie.
– Wprowadzono embargo na sprowadzanie z Białorusi surowców: drewna i materiałów drewnopochodnych. Ten zakaz uderza w polskich producentów – tłumaczy Michał Strzelecki.
Fabryki znad Wisły straciły dostęp do taniego surowca, a jednocześnie muszą się mierzyć z tanią konkurencją, bo białoruskie meble nadal bez przeszkód wjeżdżają do UE. Zakaz objął tylko meble sprowadzane z Rosji – początkowo jedną z czterech kategorii, a 9 stycznia pozostałe.
Przedstawiciele branży od miesięcy skarżą się, że meble ze Wschodu wypierają z rynku produkty polskich firm, zwłaszcza za Odrą. Meblarze znad Wisły lobbują za objęciem sankcjami mebli z Białorusi, ale wymagałoby to zgody wszystkich państw UE.
2,2 proc.taki udział w polskim PKB ma branża meblarska…
0,73 proc.…a tyle wynosi udział przemysłu meblarskiego w PKB UE.
Okiem eksperta
Meble przegrywają z prądem
Tomasz Wiktorski
szef B+R Studio Analizy Rynku Meblarskiego
Wartościowo zeszłoroczna sprzedaż okazała się o 3 proc. lepsza, niż wynikało z naszych przewidywań sprzed roku. W prognozach nie uwzględniliśmy aż tak wysokiej inflacji, z jaką przyszło nam się borykać w 2022 r. Nastroje w branży lepiej jednak oddaje wolumen sprzedaży, który niestety okazał się w minionym roku mniejszy, niż oczekiwaliśmy.
Symptomatyczny jest również spadek zatrudnienia. W maju w branży pracowało około 165 tys. osób, teraz jest to 157 tys. Obyło się wprawdzie bez spektakularnych zwolnień, bo firmy starały się raczej nie przedłużać umów okresowych, i nie zatrudniać nowych pracowników na zwalniające się etaty. Myślę, że ten proces potrwa jeszcze kilka miesięcy i zatrudnienie skurczy się o 2-3 tys. osób. Potem sytuacja powinna się ustabilizować.
W 2023 r. spodziewamy się spadku sprzedaży – zarówno ilościowego, jak i wartościowego. Gdy w 2022 r. wybuchła wojna w Ukrainie, skoczyła inflacja, w tym ceny energii, sprzedaż detaliczna mebli się zmniejszyła, bo konsumenci mieli inne wydatki. Hurtownicy i dystrybutorzy mają natomiast jeszcze spore zapasy, bo w czasie pandemii zwiększali zakupy, obawiając się problemów z dostawą. W rezultacie teraz ograniczyli zamówienia jeszcze mocniej niż klienci detaliczni.