Ponad miesiąc temu ujawniliśmy, że Marcin P., który zasiadał w zarządach kilku spółek notowanych na NewConnect, ma na koncie prawomocny wyrok za to, że jako prezes jednej z nich, Agtesu, oszukał dwa fundusze współfinansowane przez Krajowy Fundusz Kapitałowy. Okazuje się, że to nie jedyne przestępstwo, za jakie został skazany znany inwestor giełdowy. W innej sprawie Marcin P. usłyszał prawomocny wyrok dotyczący wyrządzenia Agtesowi szkód na 23,2 mln zł, wyprania 23,5 mln zł brudnych pieniędzy, oszukania inwestorów spółki oraz naruszenia ustawy o rachunkowości. A wraz z nim skazany został jego ojciec Marek P. oraz ich wieloletni współpracownik Tadeusz J.
Burdel w spółce z certyfikatami
Agtes specjalizował się w dostawach sprzętu dla służb, integracji systemów bezpieczeństwa na lotniskach wojskowych czy tworzeniu certyfikowanych przez ABW „pomieszczeń bezpiecznych”, w których można rozmawiać bez obaw przed podsłuchem. Spółka miała certyfikat dostępu do informacji poufnych, tajnych i ściśle tajnych oraz Aqap, specjalny certyfikat NATO. Jej kontrahentami były: policja, służby specjalne, wojsko, sądy, ministerstwa i inne urzędy centralne.
Jednocześnie ten sam Agtes miał gigantyczny bałagan w księgach, podawał kontrahentom nie swój rachunek bankowy jako swój, naruszał obowiązki sprawozdawcze i informacyjne, oszukiwał inwestorów czy wreszcie wyprowadzał do firm powiązanych grube miliony złotych bez uzasadnienia, a następnie je prał. Wiemy to z akt spraw karnych oraz wyroku, jaki zapadł przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sierpniu 2022 r.
– Marcin P., Marek P. i Tadeusz J. zostali uznani winnymi wszystkich zarzucanych im przestępstw, a wyrok w tej sprawie wydano, przychylając się do złożonych przez oskarżonych wniosków o dobrowolne poddanie się karze. Wszyscy zostali skazani na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć oraz kary grzywny: 8 tys. zł – Tadeusz J., 70 tys. zł – Marek P. i 100 tys. zł – Marcin P. – informuje Mirosława Chyr, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.
Niegospodarność
Marcin P. odpowiedział za cztery przestępstwa, z których pierwszym była karalna niegospodarność na kwotę „co najmniej 23,2 mln zł”. Na czym polegała? Menedżer, który w latach 2012-15 był prezesem Agtesu, nie zgłosił fiskusowi wszystkich rachunków bankowych spółki, dokonywał jej rozliczeń za pomocą rachunków innych podmiotów i dopuścił się innych nieprawidłowości. A przede wszystkim: „w sposób bezprawny i bez uzasadnienia gospodarczego wyprowadzał środki finansowe ze spółki Agtes na rachunki bankowe innych podmiotów”.
Chodzi m.in. o wydanie w październiku 2012 r. ponad 3 mln zł na objęcie akcji powiązanej z Marcinem P. spółki Coal Oil. Prokuratura ustaliła, że spółka ta w latach 2005-15 nie wykazywała żadnych obrotów ani nie posiadała żadnych aktywów, a pieniądze, które wpłynęły do Coal Oil z Agtesu, zostały zaraz wytransferowane na rachunek bankowy… Marka P., ojca Marcina.
Marek P., formalnie niepełniący w Agtesie żadnej funkcji, został skazany za współdziałanie z synem przy karalnej niegospodarności na ponad 23,2 mln zł. W przypadku Tadeusza J. szkoda wyrządzona Agtesowi jest niższa – wynosi niespełna 15,4 mln zł. Skąd różnica? Prokuratura przypisała mu „tylko” współudział w transakcjach Agtesu z czeską spółką Seramico, której Tadeusz J. był prezesem. W sierpniu i we wrześniu 2013 r. w 23 kolejnych przelewach Agtes wytransferował do Seramico właśnie prawie 15,4 mln zł.
Pompowanie przychodów
Pieniądze te niewiele wcześniej wpłynęły do Agtesu z amerykańskiej spółki Acoustic Protection Solutions, kontrolowanej przez Marka P. Ostatecznie większość z 15,4 mln zł trafiła z Seramico z powrotem do Acoustica. Jeden z byłych bliskich współpracowników Marka i Marcina P. zeznał, że tego typu transakcje były fikcyjne i miały na celu pompowanie obrotów Agtesu na potrzeby raportów przedstawianych inwestorom spółki.
To może tłumaczyć olbrzymie rozbieżności, jakie śledczy i działający na ich zlecenie biegli wykryli między sprawozdaniami finansowymi Agtesu a deklaracjami podatkowymi spółki. Dla przykładu: w 2014 r. z raportów okresowych publikowanych na NewConnect można było się dowiedzieć, że Agtes osiągnął przychody na poziomie 34 mln zł i zarobił na czysto 3,6 mln zł. Deklaracje podatkowe za ten sam rok wskazywały natomiast, że spółka miała… 3,5 mln zł przychodów i stratę podatkową 0,6 mln zł.
W tymże 2014 r. Agtes w dwóch przelewach, również uznanych za niegospodarne, wytransferował na rzecz amerykańskiego Acoustica prawie 4,2 mln zł. Większy, na ponad 2,6 mln zł, zrobiono w styczniu 2014 r. – tuż po tym, jak na konto Agtesu wpłynęły pieniądze z emisji akcji objętej przez dwa fundusze, za których oszukanie w odrębnej sprawie skazano Marcina P.
Kolejną szkodę, na co najmniej 2,2 mln zł, Agtes poniósł w wyniku tego, że Marcin P. wprowadził do systemu księgowego spółki rachunek bankowy Acoustica jako jeden z rachunków Agtesu. W rezultacie kontrahenci spółki, głównie podmioty kontrolowane przez państwo, zasilali płatnościami nie spółkę z NewConnect, ale amerykański wehikuł Marka P.
Pranie pieniędzy i manipulacje
Zgodnie z prawomocnym wyrokiem stołecznego sądu wszystkie pieniądze wyprowadzone z Agtesu zostały następnie wyprane przez działających wspólnie i w porozumieniu Marcina P., Marka P. i Tadeusza J. Wszyscy utrudniali stwierdzenie przestępnego pochodzenia tych pieniędzy poprzez kolejne transfery dokonywane z udziałem rachunków bankowych Agtesu i szeregu innych firm kontrolowanych przez całą trójkę, a także rachunków prywatnych Marcina i Marka P.
Łączna wyprana kwota to ponad 23,5 mln zł – o 325 tys. zł więcej niż kwota niegospodarności. Skąd ta różnica? By to zrozumieć, trzeba cofnąć się do sierpnia 2015 r. Wtedy to do stołecznej prokuratury wpłynęło zawiadomienie dwójki inwestorów indywidualnych, którzy w marcu 2015 r. wydali na akcje Agtesu właśnie 325 tys. zł. Twierdzili, że zostali oszukani, i to właśnie od ich donosu zaczęło się śledztwo.
W wyroku z sierpnia 2022 r. Marcin P. został prawomocnie skazany za oszukanie tej dwójki inwestorów, czyli wprowadzenie ich w błąd poprzez podawanie nieprawdziwych i nierzetelnych danych w raportach Agtesu – co do sytuacji finansowej, przepływów i zadłużenia spółki.
Z ustaleń śledczych wynika przy tym, że część pieniędzy z przestępstw niegospodarności i oszustwa po wypraniu była wpłacana przez firmy zarządzane przez Marcina P., Marka P. i Tadeusza J. do biur maklerskich i wykorzystywana do transakcji na akcjach spółek publicznych, w tym z rynku NewConnect.
W tym miejscu warto przypomnieć, co ujawniliśmy w PB na początku sierpnia 2023 r. Według prokuratury od 2014 r. do co najmniej 2020 r. na NewConnect działała tzw. grupa P. lub grupa bydgoska, manipulująca kursem akcji wielu firm. Zarzuty w śledztwie, prowadzonym z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie i warszawski zarząd Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚ), usłyszało 12 osób, m.in. Marek P., Marcin P. i Tadeusz J.
Tydzień później opisaliśmy, na czym konkretnie miały polegać giełdowe machlojki w przypadku każdej z sześciu firm objętych zarzutami: Boruty Zachem (dziś Hub.Tech), 01Cyberatonu (01Cyberaton Proenergy), Europejskiego Funduszu Energii, Devoranu (Devo Energy), Softblue i Black Pearl.
Bezdomny i alkoholik
Ze spółką Black Pearl wiąże się kolejna przestępcza transakcja, dokonana na szkodę Agtesu w październiku 2015 r., czyli miesiąc przed tym, jak GPW wyrzuciła spółkę z NewConnect za rażące naruszanie obowiązków informacyjnych. Ówcześnie prezesem nie był już Marcin P. ani jego następca Tadeusz J. (pełnił tę funkcję od marca do września 2015 r.), ale niejaki Andriej Kaliberda.
Ten bliżej nieznany obywatel Ukrainy w ramach pomocy prawnej był poszukiwany za naszą wschodnią granicą, ale bez skutku. Śledczy nie mogli więc go zapytać, czy faktycznie podejmował w Agtesie jakiekolwiek decyzje, czy też – jak zeznał jeden z byłych współpracowników obu P. – jedynie podpisał szereg dokumentów in blanco, które później były wykorzystywane przez P.
Prokuratura próbowała też namierzyć członków rady nadzorczej Agtesu, powołanych we wrześniu 2015 r., którzy wybrali Ukraińca Kaliberdę na prezesa spółki. Większości z nich nie udało się odnaleźć, ale do dwóch śledczy dotarli. Pierwszy okazał się bezdomnym, a drugi zeznał, że w 2015 r. był w ciągu alkoholowym i na prośbę nieznanych mu mężczyzn, w nieznanym samochodzie podpisał bliżej nieokreślone dokumenty, za co otrzymał drobne wynagrodzenie.
Strata na czarnej perle
W takich właśnie warunkach doszło do dwóch transakcji na akcjach spółki Black Pearl, będącej typową wydmuszką, której jedyną wartością była obecność na NewConnect. Najpierw 6 października 2015 r. czeskie Seramico, reprezentowane przez Tadeusza J., kupiło prawie 1,5 mln akcji Black Pearl, czyli prawie 74 proc. wszystkich walorów, za 400 tys. zł od Radosława Piesiewicza, ówczesnego największego akcjonariusza spółki, a dziś szefa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Następnego dnia sprzedało ten sam pakiet Agtesowi, reprezentowanemu przez Andrieja Kaliberdę, za… 4,9 mln zł.
Przesłuchany w sprawie Radosław Piesiewicz zeznał, że kwota 400 tys. zł (wyceniająca jedną akcję Black Pearl na niecałe 27 groszy) była adekwatna do wartości i nie wie, dlaczego w transakcji dzień później ten sam pakiet został wyceniony na prawie 3,29 zł za walor. Odpowiedzi udzieliły prokuratura i sąd, które uznały, że druga z transakcji w rzeczywistości służyła wyprowadzeniu pieniędzy z Agtesu.
A co Agtes zarządzany przez Andrieja Kaliberdę zrobił z większościowym pakietem akcji Black Pearl? Zabezpieczył nim pożyczkę wysokości 0,5 mln zł, jakiej 01Cyberaton, inna spółka z NewConnect związana z oboma P., udzieliła cypryjskiej firmie Zoukuma, również znajdującej się w sferze wpływów bydgoskich biznesmenów. Pożyczka, jak nietrudno się domyślić, nie została spłacona i w grudniu 2015 r. jako większościowy akcjonariusz Black Pearl ujawniła się spółka 01Cyberaton.
Niedługo później, w wyniku dwóch emisji akcji oraz ich splitu w proporcji 1:20, łączna liczba walorów Black Pearl zwiększyła się do 245,3 mln. To, zdaniem KNF i prokuratury, pozwoliło grupie P. na dokonanie manipulacji kursem akcji tej spółki.