Kwoty zostały rozdęte do rozmiarów balonów jeszcze rok temu wręcz niewyobrażalnych. Łączna kwota dochodów budżetu została wyliczona na 604 543 808 tys. zł, natomiast łączną kwotę wydatków zaplanowano na 672 543 808 tys. zł. Różnica wyszła okrągło – nominalny deficyt ma 31 grudnia nie przekroczyć 68 mld zł. Porównując z ustawą na rok 2022, dochody zostały inflacyjnie rozdęte o 22,9 proc., zaś wydatki znacznie bardziej, aż o 28,9 proc. Tak szokujący wzrost rozdawnictwa pustych pieniędzy jest prognozą inflacyjną znacznie bardziej realną od bajkopisarstwa NBP.
Coroczna ustawa budżetowa została konstytucyjnie umocowana wyjątkowo, co podkreśla jej ważność dla państwa. Jej nieuchwalenie w terminie czterech miesięcy od wniesienia projektu może skutkować nawet skróceniem przez prezydenta kadencji parlamentu, chociaż w realiach III RP to groźba czysto teoretyczna. Senat ma na podjęcie uchwały wobec wersji Sejmu nie 30 dni, lecz tylko 20, zaś prezydent decyzję podpisową podejmuje w 7 dni, a nie w 21. Procedura uchwalania budżetu na rok 2023 potwierdziła jednak, że obecni władcy proceduralnie traktują najważniejszą coroczną ustawę poniżająco. Sejm uchwalił budżet 15 grudnia 2022 r., ale gwałcąc własny regulamin, który w art. 50 nakazuje „głosowanie poprawek do poszczególnych artykułów, przy czym w pierwszej kolejności głosuje się poprawki, których przyjęcie lub odrzucenie rozstrzyga o innych poprawkach”. Parlamentarnym standardem jest grupowanie nawet kilku poprawek, ale oczywiście ściśle powiązanych merytorycznie. Władcy niepraworządnie załatwili jednak budżet 2023 nie w kilka godzin, lecz w… niecałe sześć minut. Najpierw hurtowo przyjęto nieliczne poprawki PiS/rządu, a za chwilę również jednym kliknięciem odrzucono wszystkie wnioski i poprawki opozycji. W obu głosowaniach zgrupowano wnioski/poprawki w zupełnie innych sprawach, ważne było tylko i wyłącznie ich autorstwo. Pierwszy raz został tak podeptany budżet 2017, ale tamten był uchwalany anormalnie w Sali Kolumnowej bez elektronicznego systemu liczenia głosowań. Po powrocie normalnych procedur na sali plenarnej PiS utrzymuje jednak niepraworządność wobec najważniejszej ustawy.
Senat wprowadził do budżetu 2023 zmiany, z których wiele powtarzało wnioski opozycji odrzucone w fazie sejmowej. Senackie poprawki w liczbie 77 ograniczały się do przesunięć, zwiększania jednych pozycji kosztem zmniejszania innych. Żadna nie została jednak poparta przez rząd oraz senatorów PiS, zatem wszystkie zostały skazane automatycznie na odrzucenie przez Sejm. Wymagana do tego była większość bezwzględna, czyli wyższa niż przy uchwalaniu pierwotnym, ale PiS takową cały czas dysponuje. Notabene ustawa finalnie nietknięta po rozgrywce Sejmu z Senatem zachowała pierwotną datę uchwalenia 15 grudnia 2022 r., wprowadzenie choćby najdrobniejszej poprawki senackiej zmieniłoby datę na 26 stycznia 2023 r.

Najważniejszą z 77 poprawek Senatu do budżetu, odrzuconych w czwartek przez Sejm, było skreślenie obdarowania TVP kwotą prawie 2,7 mld zł (jedynie okruchy z tego tortu dostaje Polskie Radio). Gigantyczna dotacja obchodzi budżetowy deficyt 2023 – minister finansów wyemituje skarbowe papiery wartościowe, czyli realnie wydrukuje dla TVP miliardy bez pokrycia, zwiększające wieloletni garb długu publicznego RP. Fot. KS / Tomasz Paczos
Najważniejszą ułomnością ustawy budżetowej jest jednak fikcyjność deficytu. Wiele realnych wydatków publicznych władcy puszczają bokiem, poprzez rozbudowywane najróżniejsze fundusze. Bardzo fachowe i uczciwe wyliczenia np. Forum Obywatelskiego Rozwoju, których dokonali doświadczeni budżetowo byli wiceministrowie finansów, urealniły tegoroczne liczby następująco: dochody – 557,5 mld zł, wydatki – 763,7 mld zł, zatem deficyt – 206,2 mld zł. Dowodów trafności tych szacunków nie trzeba szukać daleko – inflacja prawdę ci powie…