Ernest Muci bohaterem w „świetej wojnie”. Legia górą nad Widzewem

Ernest Muci został bohaterem meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź. W tym niezwykle prestiżowym spotkaniu długo nie było wiadomo, kto zwycięży, a na brak emocji nikt nie mógł narzekać.

Mecz Legii z Widzewem nie zawiódł, choć obie drużyny nie zaprezentowały swoich najlepszych wersji. Po końcowym gwizdku zadowolona może być jednak tylko jedna ekipa.

Legia Warszawa i Widzew Łódź zaskoczyły się nawzajem

Spotkanie nie mogło się zacząć gorzej dla drużyny Janusza Niedźwiedzia. Niektórzy kibice jeszcze nie zdążyli rozsiąść się na swoich miejscach, a Wojskowi już cieszyli się z trafienia. Zawodnicy RTS-u wyszli zdecydowanie za wysoko i nadziali się na kontrę. Wystarczyło jedno długie, ale idealne podanie w kierunku Muciego. Spóźniony obrońca przyjezdnych jeszcze próbował gonić napastnika, ale ten pomknął w kierunku Ravasa i w sytuacji sam na sam pokonał go bez problemu.

Legia kompletnie zdominowała Widzew, który nie potrafił rozegrać ani jednej groźniej akcji. Z drugiej strony jednak też brakowało konkretów. Gospodarze częściej mieli piłkę, szybko ją odzyskiwali po stratach, lecz nic więcej z tego nie wynikało.

Na drugiego gola musieliśmy więc poczekać aż do 44. minuty, kiedy to gola strzelił… RTS. Długie podanie od Ravasa dotarło aż do Sancheza, ten pobiegł, ile miał sił w nogach, a następnie minął dwóch rywali, schodząc z prawej flanki w kierunku centrum pola karnego. W końcu stanął oko w oko z Tobiaszem i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Do przerwy wynik już więcej się nie zmienił, choć Rosołek mógł zdobyć bramkę na 2:1, lecz skiksował z kilku metrów po podaniu Wszołka.

twitter

Ernestu Muci bohaterem, Legia Warszawa dopięła swego

Zaraz po wznowieniu gry RTS miał okazję, by wyjść na prowadzenie. Kapitalną szybkością popisał się Sanchez po prostopadłym podaniu Pawłowskiego. Hiszpan idealnie wbiegł w dziurę powstałą po błędzie w ustawieniu jednego z warszawian, ale kiedy przyszło do wykończenia, już tak dobrze nie było. Napastnik uderzył czubkiem buta i znacznie się pomylił.

Po tej sytuacji warszawianie znów przejęli inicjatywę, tyle że brakowało im pomysłu na to, jak prowadzić sobie z defensywą łodzian. Raz tylko zakotłowało się w szesnastce podopiecznych trenera Niedźwiedzia, ale nawet wtedy goście sobie poradzili. Dopiero na kwadrans przed przerwą znów zabłysnął Muci. Albańczyk dostał piłkę po złej interwencji Terpiłowskiego, uderzył technicznie i pokonał Ravasa.

Na tym emocje się nie skończyły, ponieważ w doliczonym czasie gry Da Silva dostał czerwoną kartkę za faul na Gualu, a podopieczni Kosty Runjaica dostali rzut karny. Do piłki podszedł Josue i ustalił wynik starcia na 3:1. Niedługo potem sędzia zagwizdał po raz ostatni.

twitterCzytaj też:
Lider Ekstraklasy zamieszkał we Wrocławiu! Erik Exposito nie zwalnia tempa
Czytaj też:
Kamil Glik przemówił po wielkim powrocie do Ekstraklasy. Poruszył temat reprezentacji

Źródło: WPROST.pl

Previous Article

Wiadomo, gdzie zagra Kamil Grabara. Duńskie media piszą o „bombie”

Next Article

Nowy program PiS podgrzał notowania spółek z GPW

You might be interested in …

Rodzina i sportowcy żegnają Pelego. Nie sposób nie uronić łzy

Wieczorem 29 grudnia 2022 roku stało się to, czego można było się spodziewać od dłuższego czasu. Właśnie wtedy ogłoszono, że w wieku 82 lat zmarła legenda Santosu i reprezentacji Brazylii oraz jeden z najwybitniejszych piłkarzy – Edson Arantes do Nascimento, znany całemu […]