Choć zapowiadało się dosyć optymistycznie, jednak czwartkowa sesja na amerykańskich giełdach zakończyła się w czerwonych odcieniach indeksów. Szczególnie boleśnie odczuł to wskaźnik największych blue chipów, który przerwał trwająca przez 13 sesji z rzędu wzrostową serię. A miał szansę, gdyby zyskał w czwartek, odnotować najlepsza taką passę od…126 lat, czyli od 1897 roku. Sam indeks powstał zaledwie rok wcześniej. Skończyło się więc tylko na najlepszym wyniku od 1987 roku.
Posłuchaj

Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Na finiszu sesji indeks Dow Jones IA zniżkował o 0,67 proc. Wskaźnik szerokiego rynku S&P 500 tracił 0,64 proc. Z kolei technologiczny Nasdaq opadł o 0,55 proc.
W trakcie czwartkowej sesji początkowo akcje korzystały z ostatniej partii dobrych raportów o zyskach i danych ekonomicznych. Później jednak spadkami zareagowały na doniesienia, że japoński bank centralny omówi modyfikację swojej polityki kontroli krzywej dochodowości na posiedzeniu w piątek, aby pozwolić długoterminowym stopom procentowym wzrosnąć o pewną wartość powyżej pułapu 0,5 proc.
Wśród najistotniejszych danych makro, na pierwszy plan wychodzi raport o zmianie PKB w II kwartale. A ten pozytywnie zaskoczył. Okazało się bowiem, że największa gospodarka świata rozwijała się w okresie kwiecień-czerwcie w tempie 2,4 proc., wyższym niż wskazywała mediana prognoz na poziomie 1,7 proc. przyspieszając z 2 proc. wzrostu kwartał wcześniej. Oczywiście są to dane wstępne i będą podlegały korekcie, niemiej dają nadzieję, że uda się uniknąć recesji z rosnącą szansą na „miękkie lądowanie”. Pogląd ten zdają się reprezentować sami przedstawiciele Fed, co po środowej decyzji o podwyżce stóp potwierdził sam szef władz monetarnych, Jerome Powell.
Z drugiej strony, przy utrzymującej się sile rynku pracy, który bardzo opornie reagują na coraz wyższe stopy procentowe, a stanowi ryzyko z powodu nakręcania spirali cenowo-płacowej, władze monetarne taki wynik PKB mogą traktować jako uzasadnienie do dalszego zacieśniania.
Czwartkowe dane o bezrobociu potwierdziły, że rynek pracy może nadal implikować presję inflacyjną. Ponownie bowiem mimo oczekiwanego wzrostu liczby osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych, tzw. nowych bezrobotnych, ta spadła do 221 tys., najniższego poziomu od lutego.
Również dane o zamówieniach na dobra trwałe okazały się lepsze niż prognozowali ekonomiści, co potwierdza całkiem niezłą kondycję gospodarki. Liczone ogółem wzrosły w czerwcu o 4,7 proc. w ujęciu miesięcznym, a bez środków transportu o 0,6 proc. Tymczasem spodziewano się zwyżki odpowiednio o 0,6 i 0,1 proc.
Rentowność dwuletnich obligacji skarbowych, które są najbardziej wrażliwe na zmiany poziomu stóp procentowych wzrosła o około 7 punktów bazowych do 4,91 proc.. Z kolei zyski z benchmarkowych 10-latek zwiększyły się aż o 14 pb do okolic 3,99 proc.
Dodatkowym wsparciem dla indeksów przez pierwszą część sesji były papiery Meta Platforms, które drożały momentami o ponad 8 proc. Właściciel Facebooka pochwalił się znacznym wzrostem przychodów z reklam w II kwartale oraz przedstawił też obiecująca prognozę na obecny kwartał.
Tymczasem papiery Southwest Airlines zniżkowały po tym, jak linia lotnicza odnotowała spadek zysku w drugim kwartale. Natomiast walory Royal Caribbean wzrosły po tym, jak operator rejsów wycieczkowych podniósł swoje roczne prognozy zysków.