Polska waluta mocno zyskała po wyborach parlamentarnych i mimo, że część euforia inwestorów minęła, to złoty pozostaje silna. Kontrastuje to nieco z napięciem, jakie można odczuć na rynku globalnym. Ale również ono zaczyna trochę spadać – ofensywa w Strefie Gazy opóźnia się, co powoduje zniecierpliwienie u części graczy, którzy założyli scenariusz wyraźnego ograniczenia apetytu na ryzyko. W rezultacie na początku tygodnia dolar nieco stracił, a ropa potaniała. Wtorek pokazał jednak, że nie są to dość duże ruchy – para EUR/USD zawróciła poniżej 1,06 po tym jak dane PMI ze strefy euro okazały się rozczarowujące. To dało pretekst do powrotu USD/PLN ponad poziom 4,20 zł.
Posłuchaj

Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Złoty przeszedł zatem do konsolidacji – widać to też po EUR/PLN, który kręci się wokół 4,46 zł. Na jak długo? Oczekiwania na nowy rząd i związana z tym decyzja o odblokowaniu środków z Krajowego Planu Odbudowy to kwestia kilku tygodni, a jeśli chodzi o rzeczywiste transfery – nawet miesięcy. Dlainwestorów taki okres to wieczność.
Tymczasem nad rynkami wschodzącymi wisi ryzyko związane z konfliktem na Bliskim Wschodzie, wysoką rentownością amerykańskich obligacji, a także możliwym spowolnieniem w globalnej gospodarce w 2024 r. W takiej konfiguracji zloty nie ma zbytnio pola do dalszego umocnienia. Inwestorzy czekają jednak na pretekst, jakim może być mocniejszy ruch w dół na EUR/USD – w ostatnich dniach ta para realizowała korekcyjne odbicie. Tymczasem dolar na świecie może znów zyskać, jeżeli zacznie eskalować ryzyko geopolityczne.