Koszt napraw i serwisowania samochodu zwiększył się w ciągu minionych pięciu lat średnio o 21 proc. Ponad dwa razy szybciej urosły wydatki na paliwo, droższe są także usługi serwisowe. Wszystko to sprawia, że utrzymanie samochodu kosztuje obecnie o około 1,3 tys. zł więcej niż pięć lat temu — wynika z raportu przygotowanego przez porównywarkę ubezpieczeń rankomat.pl.
Co więcej — na horyzoncie są kolejne podwyżki. Nie tylko cen paliwa i usług, ale również polis OC, które w ciągu ostatnich lat zachowywały się bardzo stabilnie.
Z analizy rankomat.pl wynika, że obecnie średnia cena polisy OC to 515 zł. W 2009 r. ceny były o niespełna jedną czwartą niższe. Ten stosunkowo niewielki wzrost to wynik sporych obniżek po 2017 r. i późniejszej stabilizacji. W latach 2016-17 podwyżki cen obowiązkowego ubezpieczenia były tak dynamiczne, że w kulminacyjnym momencie kierowcy płacili o około 80 proc. więcej niż dwa lata wcześniej. Od początku tego roku ceny OC ponownie zaczęły rosnąć. Między styczniem a końcem września średnia cena zwiększyła się o 10 proc. Zdaniem autorów raportu to dopiero początek znacznie większych podwyżek. Teoretycznie podwyżka cen OC rzędu 24 proc. w ciągu 15 lat nie powinna niepokoić, skoro nasze zarobki są znacznie wyższe. Z danych GUS wynika, że w 2009 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło 3315,38 zł, czyli 2376 zł netto. W 2023 r. zarabiamy na rękę już 5105 zł. Oznacza to, że za jedną wypłatę możemy kupić średnio 10 polis, podczas gdy w 2009 r. niecałe sześć. Autorzy raportu podkreślają jednak, że w kolejnych miesiącach kierowcy będą płacić znacznie więcej za obowiązkowe ubezpieczenie. Podwyżki OC, podobnie jak koszty utrzymania samochodu, wynikają z coraz wyższych cen części zamiennych i usług. Utrzymanie obecnych stawek przy stałym wzroście wartości średniej likwidowanej szkody skutkowałoby coraz niższym standardem naprawy lub zaniżonym odszkodowaniem. Specjaliści rankomat.pl uważają, że ubezpieczyciele już i tak zbyt długo czekali z cenami adekwatnymi do ponoszonych kosztów podczas likwidacji szkód.
Oczywiście wydatki związane z posiadaniem samochodu nie ograniczają się wyłącznie do ubezpieczeń. Jedną z głównych składowych kosztu jego użytkowania są koszty paliwa. W 2009 r. za litr najpopularniejszej benzyny Pb 95 kierowcy płacili 4,18 zł. W połowie października 2023 r. cena wynosi około 6,07 zł, czyli 45 proc. więcej. Z danych GUS wynika, że najdroższe paliwo kupowaliśmy w 2022 r. — średnio 6,67 zł za litr. Co istotne, stawki sprzed roku mogą bardzo szybko powrócić. Z najnowszej prognozy portalu e-petrol.pl (z 13.10.2023 r.) wynika, że w związku z dynamiką zmian na rynku międzynarodowym ceny detaliczne wszystkich typów paliw będą rosnąć. W przypadku benzyny Pb 98 portal przewiduje przedział 6,65 – 6,79 zł/l, Pb 95 — 5,99 – 6,15 zł/l, oleju napędowego — 6,09 – 6,22 zł/l, a autogazu — 3,03 – 3,13 zł/l.
Dynamicznie rosną także ceny napraw i przeglądów. W porównaniu ze stawkami z 2018 r. usunięcie usterek jest droższe o 35 proc. Zwiększył się także wydatek na wymianę oleju i przegląd — o 24 proc. Ceny utrzymały się na podobnym poziomie tylko w przypadku serwisu i naprawy klimatyzacji — wzrost wyniósł 1 proc. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty związane z serwisowaniem auta, wzrost cen w latach 2018-23 r. wyniósł 21 proc. Warto dodać, że dynamicznie rosną również ceny samochodów. Według Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar średnia ważona cena nowego auta w Polsce wzrosła w ciągu ostatnich 20 lat z 52 tys. zł w 2003 r. do 175 tys. zł w 2023. Ponad połowa wzrostu przypadła na ostatnie trzy lata. W 2019 r. średnia cena wynosiła 112 tys. zł.
Za ten ogromny wzrost w dużej mierze odpowiada sytuacja w ostatnich trzech latach naznaczonych pandemią COVID-19, zerwanymi łańcuchami dostaw oraz niedoborem wielu podzespołów, co przełożyło się na zmniejszenie dostępności nowych aut. Do wzrostu cen przyczyniły się też inflacja, sytuacja polityczno-gospodarcza na świecie, ale także wzrost sprzedaży droższych samochodów elektrycznych oraz udziału w rynku nowych aut z segmentu premium.