Pięć TFI pozyskało w styczniu ponad 100 mln zł: trzy bankowe – Santander, Pekao oraz BNP Paribas, a także NN Investment Partners oraz PZU TFI. Pieniądze płynęły głównie do funduszy obligacji – tam saldo wyniosło 0,6 mld zł, z czego 0,5 mld zł trafiło do funduszy obligacji krótkoterminowych. Tym samym przerwany został trwający 20 miesięcy okres odpływu pieniędzy z tego typu funduszy.
Zobacz także
– Świeże pieniądze rzeczywiście płyną – pierwszym pozytywnym miesiącem był grudzień, w którym zanotowaliśmy 80 mln zł napływów netto, w styczniu było to już 170 mln zł, a pierwsza połowa lutego także wygląda bardzo dobrze. Większość środków płynie do funduszy dłużnych inwestujących w instrumenty krótkoterminowe i te, których oprocentowanie jest oparte na zmiennej stopie procentowej. Klienci naszego TFI w mniejszym stopniu akceptują wyższe ryzyko, stąd zwykle mieliśmy mniejszy niż średnia rynkowa udział funduszy akcyjnych i napływy do tej kategorii funduszy również obecnie są niewielkie. Chociaż należy podkreślić, że także na rynku nie widać napływów do funduszy akcji – mówi Jarosław Skorulski, prezes BNP Paribas TFI.
Takie tempo napływów może wkrótce spowolnić.
– Zakładam, że cały rok zakończy się dodatnimi napływami do funduszy, choć nie spodziewam się, aby można było zwielokrotnić wynik z dwóch ostatnich, dobrych miesięcy. Ostatnie wyniki to częściowo efekt powrotu klientów, którzy wycofali w zeszłym roku pieniądze ze względu na dużą zmienność na rynkach. Takie też mieliśmy sygnały z sieci sprzedaży, że klienci wycofywali środki, czekając na uspokojenie sytuacji. Mam nadzieję, że stopniowo wracamy do normalnej sytuacji, w której część oszczędności jest lokowana na rynku kapitałowym, w tym w fundusze inwestycyjne – mówi Jarosław Skorulski.
Nie ma jednak wątpliwości, że okres odpływów się kończy i fundusze liczą na sporą sprzedaż.
– W skali całego roku zakładamy napływ środków do funduszy netto na poziomie kilkunastu miliardów złotych. W Quercus TFI plan jest niezmienny – chcemy pozyskać 500 mln zł netto nowych środków. Będą to raczej fundusze dłużne, ale w trakcie roku powinno się pojawić zainteresowanie funduszami akcji – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Lepsze wyniki przyciągają
Od październikowego dołka zarówno na rynku obligacji, jak i na rynku akcji minęły już cztery miesiące. To pozwoliło funduszom pochwalić się lepszymi stopami zwrotu i przyciągnąć klientów. W skali kwartału znakomita większość funduszy pokazuje dodatni wynik, a w ujęciu rocznym ponad 100 funduszy znajduje się nad kreską.
– Idealnie byłoby, gdyby klienci patrzyli na swoje oszczędności w perspektywie długoterminowej i budowali portfel inwestycyjny uwzględniając swój poziom akceptacji ryzyka. Mówiąc trochę w uproszczeniu – aby dzielili swoje oszczędności między instrumenty o wyższym (akcje) i niższym poziomie ryzyka (obligacje). Bardziej aktywni inwestorzy mogliby w pewnym zakresie zmieniać tę alokację w zależności od stanu rynku. Jednak w rzeczywistości wielu klientów reaguje emocjonalnie i kieruje się historyczną stopą zwrotu. Wierzą w to, że są w stanie zawsze kupić tanio i sprzedać drogo, co zwykle przynosi skutki odwrotne od zamierzonych – mówi Jarosław Skorulski.
Perspektywy pozostają jednak obiecujące.
– Moim zdaniem w najbliższych miesiącach rynek dłużny będzie dobrym miejscem do lokowania oszczędności. Poziom stóp zwrotu powinien być atrakcyjny dla inwestorów. Fundusze obligacji krótkoterminowych będą dostarczały stopę zwrotu porównywalną z poziomem oprocentowania depozytów, a w perspektywie kilku miesięcy mają szansę go przewyższyć. Obligacje długoterminowe (o dłuższym duration) bardziej reagujące na zmiany rynkowych stóp procentowych, też powinny być ciekawą inwestycją – uważa Jarosław Skorulski.
Poprzedni rok stał pod znakiem dużych wahań obligacji skarbowych. Rentowność dziesięciolatek w pierwszym półroczu szybko rosła osiągając w czerwcu poziom ponad 8 proc., następnie w sierpniu zeszła do 5,4 proc., aby w październiku osiągnąć niemal 9 proc. Obecnie nastąpił powrót do poziomu ok. 6 proc.
– Obecna rentowność długoterminowych obligacji jest w dalszym ciągu atrakcyjna. Nawet jeżeli w tym roku będziemy mieli do czynienia z pewnymi wahaniami cen, to przy spadającej inflacji i rynkowych stopach procentowych można liczyć również w przypadku tych instrumentów na atrakcyjne stopy zwrotu – mówi Jarosław Skorulski.
GPW czeka na napływ środków
Wzrost na giełdzie w ostatnich miesiącach nie byłby możliwy bez napływu kapitału inwestorów zagranicznych. Dopływ pieniędzy z innych źródeł pomógłby utrzymać trend na warszawskim parkiecie, a sygnały rosnącego zainteresowania już się pojawiają.
– Od kilku tygodni widzę zwiększone zainteresowanie funduszami o wyższej wadze bardziej zmiennych aktywów. Widzimy, że nowe sieci dystrybucji pytają o nasze rozwiązania i coraz więcej inwestorów chce się spotykać, by rozmawiać o bardziej ryzykownych funduszach – mówi Jakub Liebhart, członek zarządu Eques TFI.
– Jeśli chodzi o zainteresowanie funduszami akcji, to jest dużo lepiej niż było w 2022 r., ale jest za wcześnie, żeby powiedzieć o jakichś imponujących liczbach. Zainteresowanie klientów koncentruje się raczej na funduszach dłużnych, których stopy zwrotu sprawiają, że stały się silną konkurencją dla funduszy akcji. Dlatego wydaje mi się, że zainteresowanie funduszami akcji będzie raczej umiarkowane, ale w trakcie roku pojawią się większe napływy – mówi Sebastian Buczek.
W przeszłości napływ środków do funduszy akcji często szedł w parze z hossą na małych i średnich spółkach, ale nie oznacza to, że brak takiego popytu wyklucza wzrost w tym segmencie.
– Popyt jest jednym z elementów decydujących o cenie. Natomiast w przypadku ceny akcji ważne są też inne czynniki – chociażby wyniki, jakie prezentuje spółka. Z drugiej strony nie było napływów do funduszy małych i średnich spółek, a wyniki na w ciągu roku czy nawet dwóch były bardzo przyzwoite. Napływy pomagają, ale nie są konieczne. Poza funduszami są jeszcze PPK czy produkty regularnego oszczędzania, które generują popyt. Na mniejszych spółkach obroty są niższe, więc też nie potrzeba aż tak dużego popytu, aby doprowadzić do zwyżek – mówi Jarosław Skorulski.