Polska należy do grona państw UE o najskromniejszym udziale napędu elektrycznego w ogólnej liczbie rejestracji nowych aut. W 2022 r. zaledwie 2,7 proc. nowych samochodów miało napęd czysto elektryczny. Słabiej pod tym względem jest tylko w Czechach i na Słowacji.
Ze statystyk opublikowanych przez internetową platformę do wynajmu, leasingu i zakupu samochodów Carsmile wynika jednak, że potencjał rynku elektryków jest w Polsce dużo większy, niż wynika to z danych o rejestracjach.
Użytkownicy platformy, którzy w okresie grudzień 2022 – styczeń 2023 skorzystali z konfiguratora aut platformy Carsmile i wybrali napęd elektryczny, stanowili aż 10,2 proc. wszystkich konfigurujących auto.
— Jak na polskie warunki, to bardzo wysoki odsetek. Nadal jednak największą popularnością wśród osób rozważających zakup nowego auta cieszy się napęd tradycyjny, szczególnie silniki benzynowe, które stanowią 41 proc. wyszukiwań — mówi Łukasz Domański, prezes Carsmile’a.
Udział elektryków rośnie nie tylko w wyszukiwaniach, ale też w sprzedaży.

Droga do miliona:
Według symulacji platformy Carsmile, jeśli Polska wprowadzi spójny i konsekwentny program wspierania elektromobilności, pierwszy milion sprzedanych elektryków osiągniemy w latach 2030-2032. Obecnie po naszych drogach jeździ ich 31,2 tys.
AdobeStock
— Mieliśmy już jeden miesiąc, w którym numerem jeden w naszej sprzedaży, liczonej według modeli, było auto elektryczne. Takie sytuacje będą się powtarzać w miarę pojawiania się na rynku promocyjnych ofert ich zakupu i presji marek motoryzacyjnych na sprzedaż pojazdów z napędem zeroemisyjnym — uważa Michał Knitter, wiceprezes Carsmile’a.
Według danych IBRM Samar udział aut elektrycznych w nowych rejestracjach w styczniu 2023 r. wyniósł 3,1 proc.
Pożądany wynajem
Relatywnie wysoki na tle rynku udział fanów elektromobilności wśród użytkowników platformy Carsmile po części wynika z tego, że jest ona znana przede wszystkim z wynajmu długoterminowego, a samochody elektryczne z uwagi na postęp technologiczny, jakim cechuje się ten segment rynku motoryzacyjnego, w połączeniu z relatywnie szybką utratą wartości są wręcz stworzone do tego, by je wynajmować, a nie kupować. W przypadku wynajmu ułatwieniem jest również to, że jeśli auto kwalifikuje się do programu Mój elektryk, wówczas wszystkie formalności związane z uzyskaniem dopłaty załatwia firma wynajmująca.
Dlaczego tyle osób pierwotnie zainteresowanych elektrykami ostatecznie rezygnuje? Chodzi przede wszystkim o cenę.
— Nowe elektryki stały się wprawdzie bardziej dostępne dzięki dopłatom, ale na rynku wtórnym już tak nie jest. To samo dotyczy nowych pojazdów elektrycznych, które nie kwalifikują się do dotacji — mówi Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Power Dot w Polsce, inwestora i operatora na rynku szybkich ładowarek do aut elektrycznych.
Nie bez znaczenia jest też to, że wiele osób pierwotnie zainteresowanych elektrykami ostatecznie ulega pesymistycznym opiniom o tych, które na razie dominują.
Szef Power Dot podkreśla, że dużo biedniejsza od Polski Rumunia ma już 9-procentowy udział aut zeroemisyjnych w nowych rejestracjach. Jest to m.in. zasługa atrakcyjnego rządowego programu, który polega na możliwości zostawienia w rozliczeniu starego samochodu z tradycyjnym napędem.
Optymistyczne prognozy
W tym roku udział aut zeroemisyjnych w łącznej sprzedaży nowych aut ma wzrosnąć.
— Spodziewam się że pod koniec roku udział aut z napędem elektrycznym sięgnie 5-7 proc. — mówi Michał Knitter.
Jego zdaniem popyt na auta elektryczne będzie stymulowany gównie przez zamówienia flotowe. Sporo zamówień będzie też napływało z administracji publicznej oraz samorządów ze względu na ustawowy obowiązek zelektryfikowania do 2025 r. dużej części flot.
Wyzwaniem dla kupujących wciąż jest uboga infrastruktura ładowania. Z danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) wynika, że w 2022 r. w kraju było około 5 tys. ogólnie dostępnych punktów ładowania aut elektrycznych. Do 2025 r. ich liczba ma wzrosnąć do 42,1 tys.
— Widoczny wzrost liczby dostępnych stacji i punktów ładowania nastąpi za około dwa lata ze względu na obwiązujące w Polsce procedury. Inwestorzy zainteresowani finansowaniem, budową i obsługą stacji ładowania nie powinni jednak czekać na zwiększenie się floty aut elektrycznych, lecz wyprzedzić ten trend — uważa Grigoriy Grigoriev.