Rynek obligacji widzi recesję w USA, ekonomiści nie

Prawdopodobieństwo recesji w największej gospodarce świata jest po raz pierwszy od połowy 1982 r. wyceniane przez rynek obligacji na ponad 50 proc. Jednocześnie ekonomiści rynkowi wciąż oczekują łagodnego spowolnienia i niewielkiego wzrostu bezrobocia. Co ciekawe, ocena ryzyka recesji wśród ekonomistów maleje. Kto ma rację? Teoretycznie wyceny rynkowe zawsze były najlepszym predyktorem recesji. Z drugiej jednak strony znajdujemy się w okresie wyjątkowych zmian strukturalnych i predyktory działające w przeszłości tracą moc. Na razie recesji nie ma i tego trzeba się trzymać.

Jak co kwartał Fed z Filadelfii (amerykański bank centralny działa jako system regionalnych banków, a ten z Filadelfii jest jednym z dwunastu) publikuje ciekawe zestawienie prognoz rynkowych dotyczących amerykańskiej gospodarki. Lubię te dane, bo nie tylko dają wgląd w rozkład oczekiwań w krótkiej i długiej perspektywie, ale również pozwalają analizować historyczne prognozy i badać ich błędy.

Z najnowszej ankiety wynika, że amerykańscy ekonomiści oczekują w tym roku umiarkowanego wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych. Mediana prognoz wynosi 1,3 proc. na 2023 r. i 1,4 proc. na 2024 r. W ciągu kwartału prognoza na ten rok lekko się podniosła, a na kolejny lekko obniżyła, co oznacza, że ekonomiści oczekują (średnio) bardziej płaskiej trajektorii cyklu.

Najciekawsze w tej publikacji jest to, że pozwala zobaczyć ocenę ryzyka różnych scenariuszy (kiedyś pisałem tekst o tym, że ekonomiści mają tendencję do błędnej oceny ryzyka, ale to inny temat). Ryzyko spadku PKB w tym roku jest oceniane na 23 proc. W listopadowej ankiecie było to 31,6 proc., więc niebezpieczeństwo recesji maleje. Wynika to prawdopodobnie z bardzo dobrych danych z rynku pracy. Firmy zgłaszają duży popyt na pracę, a to oznacza, że nie przewidują dużych i trwałych problemów w najbliższej przyszłości.

Jednocześnie rynek obligacji pokazuje coś zupełnie innego: szybko rosnące ryzyko recesji. Ryzyko to wylicza Fed z Nowego Jorku na podstawie modelu statystycznego opartego o tzw. nachylenie krzywej rentowności. Jest to różnica między rentownością bonów 3-miesięcznych i obligacji 10-letnich. Obecnie ryzyko to jest szacowane na 57 proc. i jest najwyższe od lipca 1982 r. Jeszcze przed kwartałem to ryzyko było oceniane na tylko 26 proc.

Te szacunki są o tyle ciekawe, że w przeszłości rynek obligacji dość dobrze (choć oczywiście nie bezbłędne) wyceniał ryzyko recesji, a sygnał wywodzący się z krzywej rentowności uchodzi za jeden z najlepszych wskaźników wyprzedzających koniunktury. Wskaźniki wyprzedzające to takie, które w przeszłości ruszały się w dół (lub w górę) wcześniej niż faktyczna koniunktura. Nachylenie krzywej było teoretycznie lepszym wskaźnikiem niż samo bezrobocie czy zatrudnienie, które reagowało dopiero w momencie rozpoczęcia recesji.

Pozornie więc odpowiedź na pytanie, kto ma rację: ekonomiści czy inwestorzy na rynku obligacji, powinna brzmieć: inwestorzy!

Warto jednak zwrócić uwagę, że rynek obligacji opiera się na jednym, bardzo prostym wskaźniku: oczekiwanej ścieżce stóp procentowych. Jeżeli krzywa jest mocno odwrócona, czyli rentowność obligacji długookresowych jest znacząco poniżej rentowności papierów krótkookresowych, to znaczy, że rynek oczekuje znaczącego cięcia stóp przez Fed, czyli – jak się wnioskuje – oczekuje też recesji.

Obecny epizod inflacji i cykl podwyżek stóp procentowych znacząco różnią się jednak od tych z przeszłości. Mamy do czynienia z bezprecedensowymi zaburzeniami podażowymi, na miarę tych z lat 70. XX w. A jednocześnie polityka pieniężna, komunikacja banku centralnego i sposób kształtowania oczekiwań inflacyjnych wyglądają zupełnie inaczej niż 30-40 lat temu. Odwrócona krzywa rentowności oznacza, że rynek wycenia silne cięcia stóp, ale nie musi oznaczać, że to będzie wiązało się z recesją. Reakcja gospodarki na zmiany stóp może być zupełnie inna niż w przeszłości, jeżeli inwestorzy, firmy i konsumenci znacznie lepiej niż w przeszłości rozumieją reakcje banku centralnego.

Ryzyko recesji jest oczywiście podwyższone. Ostatnie lata i miesiące pokazały jednak, że elastyczność gospodarki w dostosowywaniu się do różnych wstrząsów jest większa od oczekiwań.

Previous Article

Catella sprzedała ostatnie lokale na Złotej

Next Article

Specjał rośnie w trudnych czasach

You might be interested in …

Maersk oczekuje spadku globalnych przewozów kontenerowych

Koncern AP Moller-Maersk, światowy lider przewozów nie jest optymistą odnośnie tegorocznej koniunktury. Oczekuje spadku globalnego wolumenu przewozów, informuje Bloomberg. fot. Carsten Snejbjerg/Bloomberg Duński potentat transportu morskiego prognozuje, że wyhamowanie wzrostu gospodarczego spowoduje w tym roku spadek […]

UOKiK bada infolinię Wizz Aira

Regulator prowadzi postępowania wyjaśniające dotyczące linii lotniczej oraz 30 innych przedsiębiorców, którzy pobierają dodatkowe opłaty za połączenia telefoniczne klientów. „Jedyna realna forma pilnego kontaktu dla pasażerów z Polski (jak w przypadku odwołania lotu) jest poprzez infolinię płatną […]

Kolejne pesymistyczne sygnały z Państwa Środka

Wtorkowa sesja na Wall Street przebiegała w mieszanych nastrojach wśród inwestorów. Z jednej strony przemysłowy DJIA stracił niecałe 0.2% i zamknął się w rejonie 33 040 pkt, a z drugiej technologiczny Nasdaq wyszedł o 0.4% nad kreskę do poziomu 14 355 pkt. Idealnie wpisał się […]