Dwa nieuznane gole i prezent dla Legii Warszawa. Raków nie zdał egzaminu w Mielcu

Stal Mielec podjęła przed własną publicznością Raków Częstochowa w ramach 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, dzięki czemu otworzyła się szansa dla Legii Warszawa na nadgonienie straty do lidera.

Skład Stali Mielec: Mrozek – Kruk, Wlazło, Flis – Hiszpański, Vallejo, Hinokio, Getinger – Ratajczyk, Mak – Sappinen.

Skład Rakowa Częstochowa: Kovacević – Svarnas, Arsenić, Rundić – Jean Carlos, Papanikolaou, Berggren, Kun – Nowak, Ivi Lopez – Gutkovskis.

Hinokio obszedł się smakiem

Piłkarze Stali Mielec na początku meczu wyglądali na zdecydowanie lepiej zorganizowanych. Już w 3. minucie Sappinen oddał groźny strzał z szesnastego metra, ale świetnie zachował się w tej sytuacji Kovacević. Niespełna 10. minut później do siatki trafił Hinokio, jednak po interwencji VAR sędzia stwierdził, że wcześniej Mak faulował Svarnasa i nie uznał bramki.

Zawodnicy Marka Papszuna przebudzili się, kiedy zegar pokazywał już 20. minutę. Po jakimś czasie arbiter odgwizdał rzut wolny dla Rakowa blisko pola karnego gospodarzy. Ivi Lopez uderzył prosto w środek bramki i Mrożek nie miał z nim większych problemów. Pięć minut później Gutkovskis dopadł do piłki zagranej z prawego skrzydła przez Jeana Carlosa i oddał strzał z piątego metra, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.

Do końca pierwszej połowy oglądaliśmy grę od bramki do bramki. Żółtymi kartonikami ukarani zostali Nowak i Jean Carlos, ale też trener Marek Papszun. Na przerwę piłkarze zeszli przy wyniku 0:0.

Powrót Marcina Cebuli i nieuznany gol Iviego Lopeza

Marek Papszun nie chciał ryzykować i w przerwie zdjął Nowaka, a w jego miejscu pojawił się Koczergin. Od startu drugiej połowy zdecydowanie lepiej spisywali się zawodnicy z Częstochowy. W 53. minucie Rakowianie wyszli kontrą trzech na jednego, ale Ivi Lopez za późno otrzymał piłkę od Gutkovskisa, po czym uderzył w sam środek bramki i nie trafił.

Gospodarze kilkukrotnie próbowali przedostać się pod pole karne przeciwników, posyłając długie piłki w kierunku napastników, ale na nic się to nie zdało. Kovacević wyglądał w drugiej połowie na bezrobotnego. W 67. minucie Ivi Lopez uderzył z rzutu wolnego na trzydziestym metrze i trafił do siatki. Sędzia po konsultacji z VAR-em uznał, że dobiegający do piłki Svarnas był na spalonym i nie uznał drugiego gola.

W 77. minucie po raz pierwszy w tym sezonie na boisku zameldował się Marcin Cebula, który przez długi czas leczył kontuzję. Już dwie minuty później dograł w pole karne do Gutkovskisa, ten uderzył i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Reszta spotkania przebiegała pod dyktando liderów PKO BP Ekstraklasy, jednak mimo wielu szans nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i mecz zakończył się wynikiem 0:0.

Czytaj też:
Gwiazda Lecha Poznań na wylocie. Wszystko przez złe relacje z trenerem
Czytaj też:
Sensacyjny transfer Jakuba Świerczoka na ostatniej prostej. Szykuje się wielki powrót

Previous Article

Kamil Glik nabawił się problemów. Możliwy najgorszy scenariusz

Next Article

64 proc. firm uważa, że praca zdalna umożliwia zatrudnienie osób starszych

You might be interested in …

Zidane zaatakowany publicznie. Mbappe stanął w jego obronie

Kilka dni temu w mediach społecznościowych francuskiej federacji piłkarskiej pojawiło się oświadczenie, że Didier Deschamps przedłużył kontrakt z reprezentacją Francji do czasu mundialu w 2026 roku. Jeszcze przed mistrzostwami świata w Katarze wiele mówiło się na temat przejęcia kadry Les Bleus […]

Nikola Grbić będzie miał spory problem. Sam mówi o tym otwarcie

Wielkimi krokami zbliża się siatkarski sezon reprezentacyjny. Nikola Grbić już teraz mówi, że w niedalekiej przyszłości będzie miał spory problem, kiedy przyjdzie mu podejmować kluczowe decyzje. Kilka tygodni temu poznaliśmy szeroką kadrę reprezentacji Polski na sezon 2023. Znalazło […]