RPP zbiera się drugi raz w tym roku

Piotr Małecki/Bloomberg

Pomimo tego, że banki centralne w zeszłym tygodniu chciały być jastrzębie, to jednak do momentu publikacji danych z USA, rynek szukał możliwości zakończenia podwyżek. Tymczasem RPP rozpoczyna dzisiaj dwudniowe posiedzenie. Czy będzie sugerować się ostatnimi ruchami ze strony największych banków centralnych? Czy będzie jednak trwać w swojej mniej jastrzębiej retoryce, oczekując na dalsze spowolnienie inflacji?

Rada Polityki Pieniężnej teoretycznie ma trudniejsze zadanie, gdyż nie zna odczytu inflacyjnego za styczeń. W tym pierwszym miesiącu roku nie poznaliśmy szybkiego szacunku inflacji i odczyt poznamy dopiero w środę za tydzień. Oczekuje się, że inflacja przyspieszy o jeden punkt procentowy do poziomu 17,6%, ale będzie to wciąż sporo poniżej 20%. To właśnie okolice 20% miały być szczytem inflacji w Polsce w pierwszych miesiącach tego roku, choć na ten moment wiele wskazuje, że do tego poziomu raczej nie dobijemy. To teoretycznie dobra informacja dla kredytobiorców, którzy nie powinny oczekiwać wyższych odsetek, ale z drugiej strony inflacja wciąż jest nadmiernie wysoka. Patrząc na inne kraje europejskie, obserwujemy w większości odczyty jednocyfrowe, natomiast w naszym przypadku nie wiadomo czy uda się w tym roku jednocyfrowy wynik uzyskać.

Kilka wypowiedzi ze strony członków RPP w ostatnim czasie wskazywało, że zmiana decyzji wciąż jest jednak możliwa, choć musiałoby to nastąpić po ostrym wzroście inflacji, który na ten moment jest mało prawdopodobny. Ceny paliw nie ruszyły mocno do góry, nawet pomimo wejścia w życie embargo na rosyjskie produkty ropopochodne. Wobec tego powinniśmy oczekiwać raczej nudnej decyzji RPP i braku dużych zmian w komunikacie, choć jednocześnie sama konferencja po decyzji w tym tygodniu może być już nieco ciekawsza.

Ten tydzień nie jest tak rozbudowany pod względem publikacji makroekonomicznych, natomiast należy zwrócić uwagę na dzisiejszy bardzo słaby odczyt produkcji przemysłowej z Niemiec, gdzie spadek wyniósł niemal 4% w porównaniu do grudnia zeszłego roku oraz miesięczny spadek na poziomie nieco ponad 3% w porównaniu do listopada.

Złoty pozostaje słaby, co jest efektem potężnego wzrostu dolara oraz mocnego wzrostu rentowności na rynku. Za dolara płacimy 4,4219 zł, za euro 4,7417 zł, za funta 5,3172 zł, za franka 4,7704 zł.

Previous Article

Thomas Thurnbichler zorganizował Dawidowi Kubackiemu szokujący trening. Było niebezpiecznie

Next Article

Deloitte: ponad 90 proc. dyrektorów z Europy Środkowej przewiduje wzrost kosztów zatrudnienia

You might be interested in …

Cena złota płasko w wyczekiwaniu na Fed

Wczorajsza siła amerykańskiego dolara zepchnęła notowania złota w dół, przez co na początku tygodnia stabilizują się one poniżej bariery 2000 USD za uncję. Dzisiaj rano cena złota oscyluje w wąskiej konsolidacji w okolicach 1990 USD za uncję. Bloomberg Creative Photos Kluczową […]

Wejście firmy na rynek zagraniczny: od czego zacząć

Rośnie liczba przedsiębiorców decydujących się na ekspansję zagraniczną. To dobry sposób na dotarcie do szerszej grupy docelowej i wzrost marki w obliczu kurczenia się rynku krajowego. – Właściciele i pracownicy decydujący się na ekspansję zagraniczną […]