12.51 Z wyjaśnień Dariusza M. nadal niewiele wynika. Zaznacza on, że nie było reklamacji dotyczących obligacji do czasu ujawnienia się problemów z wypłacalnością GetBacku.
Okazję do swobodnej wypowiedzi Dariusz M. traktuje przy tym jako możliwość odczytania napisanego wcześniej oświadczenia. Oczy ma ciągle skierowane na przygotowany wcześniej tekst. Jarosław Augustyniak mówił od siebie.
12.46 Zaraz po wznowieniu rozprawy Artiom Bujan, przedstawiciel stowarzyszenia obligatariuszy, które uczestniczy w procesie jako tzw. reprezentant strony społecznej pyta czy sąd zada Jarosławowi Augustyniakowi pytania jakie przekazał w złożonym jeszcze przed poprzednią rozprawą wniosku. Zakłada, że obrońcy byłego prezesa Idea Banku nie będą mieli nic przeciwko.
Samo pytanie jest jednak trochę bezprzedmiotowe, bo po przerwie Jarosław Augustyniak nie wrócił na salę rozpraw. Przewodnicząca składu orzekającego zwraca uwagę na to ostatnie, ale tłumaczy też, że sąd zadałby te pytania jako własne i po ich przeanalizowaniu doszedł do wniosku, że nie są potrzebne.
12.41 Wracamy po przerwie. Tuż przed nią oskarżony Dariusz M. złożył do akt maile z września 2016 r. dotyczące współpracy z MFA i komunikacji z klientami w sprawie spółki GetBack. Z tego co mówił wynikało, że nie są to jego e-maile, a przesyłane między innymi oskarżonymi.
11.59 Treści wciąż niewiele. Sąd zarządza pół godziny przerwy.
11.48 Dariusz M. twierdzi, że jego odwołanie w 2018 r. wynikało z tego, że według niego kwestię dystrybucji obligacji należało wyjaśnić w ramach struktur banku.
– Miałem jednak wrażenie, że rada nadzorcza zamiast prowadzić wewnętrzne działania mające na celu wyjaśnienie wszystkich przypadków, była raczej zainteresowana ochroną własnych interesów i odcinaniem się od tego problemu – twierdzi Dariusz M.
Po rozmowie z ówczesnym prezesem Tobiaszem B. postanowił podpisać rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Mówi o tym dlatego, że po jego odwołaniu wynikającym z porozumienia stron, bank wydał komunikat, że jego odwołanie wynikało z utraty zaufania do niego.
– Zrozumiałem wtedy, że zarząd banku z lat 2016-2018 ma odegrać rolę kozła ofiarnego – podkreśla Dariusz M.
11.43 – Jest mi niezwykle przykro, że tak wielu klientów Idea Banku musi teraz dochodzić swoich strat finansowych w związku z aferą GetBacku, ale za te straty nie odpowiadają ani menedżerowie ani pracownicy idea Banku. Bank uczestniczył w dystrybucji obligacji tej spółki mając pełne przekonanie, że ma do czynienia z solidnym, stabilnym i wypłacalnym produktem – mówi oskarżony Dariusz M.
Zaznacza, że GetBack był notowany na GPW, audytowany przez firmę z tzw. wielkiej czwórki i kontrolowany przez KNF.
Wreszcie coś choćby ocierającego się o temat procesu.
11.36 Dodatkowa atrakcja. Wpada ochrona i policja z informacją, że dostali sygnał alarmowy z naszej sali rozpraw. W składzie orzekającym konsternacja. Wygląda na to, że instalacja zaszwankował lub któryś z sędziów wcisnął alarm przypadkowo.
11.34 Izabela Strączyńska, przewodnicząca składu orzekającego, też prosi o konkrety. Zwraca uwagę, że to co mówi oskarżony przypomina mowę końcową.
To jednak swobodna wypowiedź, więc Dariusz M. kontynuuje w podobnym stylu.
11.31 Dariusz M. do zarządu Idea Banku trafił w marcu 2013 r. Wyjaśnienia w sądzie zaczął mocnym stwierdzeniem, ale teraz wygłasza ogólniki typu „produkty finansowe są pochodną tego co się dzieje na rynku finansowym, w państwie czy na świecie” i „bez odpowiedniego poziomu sprzedaży ciężko mówić o dobrej kondycji firmy (…) co nie znaczy, że zysk i wyniki mogą być celem samym w sobie”.
Czekam na coś konkretniejszego.
11.20 Przychodzi kolej na oskarżonego Dariusza M. Tak jak inni nie przyznaje się do winy.
– Wysoki sądzie, uznaję za niedorzeczne stwierdzenie prokuratury, ze w Idea Banku istniał jakiś zorganizowany system oszukiwania klientów związany z obligacjami spółki GetBack – zaczyna Dariusz M., niegdyś jeden z członków zarządu Idea Banku.
11.17 Na tym zeznania Jarosława Augustyniaka się kończą. Na zakończenie obrona składa jeszcze do akt wnioski pokontrolne z raportu NIK, z którego wynika, że misselingu nie było.
11.15 Jarosław Augustyniak zaprzecza by uzgadniał z prezesami GetBacku i PDM procedury uniemożliwiające klientom Idea Banku zapoznanie się z dokumentami emisji.
Nie wiedział, że przełożeni sprawdzali bilingi pracowników sprzedaży by skontrolować ile wiadomości dziennie przesłali do potencjalnych klientów.
Sąd kończy swoje pytania. Jarosław Augustyniak chce jeszcze skorzystać z możliwości swobodnej wypowiedzi. Zaznacza, że banki mają szereg uwarunkowań, o których klienci i prokuratorzy nie muszą wiedzieć. Nie jest właściwe koncentrowanie się wyłącznie na prowizji z leadowania, pomijając reputację i stabilność bazy klientów.
Twierdzi, że zarząd zaangażował się w ratowanie klientów z funduszy powiązanych z GetBackiem – co było pierwotnym powodem zaangażowania się w emisje obligacji -nie po to by innych klientów narazić na złą inwestycję, bo wtedy nie było wiadomo, że za 1-2 lata GetBack będzie miał tak złą sytuację finansową. Dodaje, że bank nie miał żadnych problemów z misselingiem w okresie 7 lat gdy byłem prezesem banku. Również klienci, którzy zainwestowali w inne produkty inwestycyjne, a potem w produkty GetBacku nie zgłaszali misselingu.
– Uruchomiłem system, który zawsze działał prawidłowo przez siedem lat – podkreśla Jarosław Augustyniak.
Zaznacza, że jeżeli ktoś uważa, że miał realny wpływ na ułożenie prawnej koncepcji zaangażowania w obligacje GetBacku, miał bezpośredni wpływ na sprzedawców czy pracę oskarżonej Sylwii M., oznacza to, że nigdy nie zarządzał dużą instytucją skomplikowaną jak bank.
10.56 Sąd odczytuje fragment, z którego wynika, że już kilka lat temu Jarosław Augustyniak twierdził, że słowo sprzedaż to skrót myślowy. Na sali oskarżony jeszcze raz zaznacza, że chodzi o leadowanie. W zasadzie nic nowego. Wątek ten był już poruszany na początku dzisiejszej rozprawy.
Nie będzie więcej doczytywania protokołów. Sąd pyta co oskarżony miał na myśli twierdząc na styczniowej rozprawie, że Idea Bank mógł legalnie oferować produkty Trigonu.
Jarosław Augustyniak precyzuje, że chodziło o UFK i certyfikaty FIZ-ów, a nie fundusze otwarte.
– Będąc precyzyjnym bank mógł sprzedawać te produkty jako agent spółki inwestycyjnej. W naszym przypadku mieliśmy umowę z Noble Securities – wyjaśnia Jarosław Augustyniak, zaznaczając, że słowa sprzedaż używa w rozumieniu sprzedaży.
Sąd znów pyta o wyjaśnienia z rozprawy z 24 stycznia 2023 r. Czym były podyktowane wielkości poszczególnych emisji GetBacku w jakie angażował się Idea Bank?
Były prezes mówi, że wielkości były ustalone między pięcioma instytucjami zaangażowanymi w ratowanie klientów funduszy prowadzonych przez Altus TFI. Ustalały one ile pieniędzy potrzebują, a bank rozważał czy jest w stanie taką emisję zrealizować. Jeżeli chodzi o emisję związaną z zamknięciem zobowiązania z umowy nabycia GetBacku to ogólna wielkość (150 mln zł) była ustalona z Abrisem i GetBackiem, a bank ustalał czy jest w stanie zaangażować się w taką kwotę.
– Wielkości codziennych emisji ja nie ustalałem – zapewnia Jarosław Augustyniak.
Sąd pyta dlaczego akurat do Jarosława Augustyniaka Maciej G. zwrócił się do niego wnioskiem, że przyda się baza klientów 500 tys. plus. Jarosław Augustyniak wyjaśnia, że chodziło o osoby mające ponad pół miliona złotych aktywów, a każdy departament sprzedaży chciał mieć dostęp do lepszych klientów by wykonać plan.
– Czyli przy leadowaniu sprzedawcy tez mieli jakiś plan – pyta przewodnicząca składu orzekającego.
– Nie znam szczegółów tych ustaleń – zapewnia Jarosław Augustyniak.
Dodaje, że Maciejowi G. chodziło o to by on dostał większy dostęp do wspomnianej bazy klientów niż inny departament.
10.38 Kolejny fragment. Dariusz M. miał wprowadzić zasadę wyciągania konsekwencji wobec pracowników, jeśli klient wyraził niezadowolenie z produktu jaki nabył. Rozwiązanie takie miał zaproponować prawdopodobnie dział prawny.
Prezes zeznawał, że nie miał spotkań z Michałem K. w sprawie oferowania obligacji GetBacku przez MFA i PDM. Mówił też, że pozbawiony zmiennej części wynagrodzenia i otrzymujący mniejsze wynagrodzenie od innych członków zarządu, nie był motywowany do zwiększania sprzedaży. Nie miał też służbowego samochodu, zajmował się „administrowaniem” i szukaniem inwestora, a z Leszkiem Czarneckim spotykał się rzadziej niż inni członkowie zarządu.
– Ostatni rok w banku zajmowałem się szukaniem inwestora. To była moja główna rola. Nie ukrywam, że byłem motywowany tym, że z nowym inwestorem zostanę w banku i będę mógł go nadal budować – mówi dziś Jarosław Augustyniak.
Zarówno odczytywane wyjaśnienia, jak i to co mówi dziś na sali, są zbieżne z jego zeznaniami, na którejś z poprzednich rozpraw.
10.28 Z kolejnego odczytywanego fragmentu wynika, że był duży konflikt o podział klientów w sieci sprzedaży. Znów pojawia się kwestia tego, że Sylwia M. generowała problemy.
Na Sali Jarosław Augustyniak, że nie pamięta jak często otrzymywał tzw. lejki sprzedażowe, ale obligacjami GetBacku był bardziej zainteresowany w okresie maj-czerwiec 2017 r.
Kolejny protokół. Jarosław Augustyniak zeznawał, że nie wiedział o smartfonach i wyjazdach do Dubaju sponsorowanych przez GetBack.
Obrona interweniuje, że tego fragmentu nie było na liście protokołów wskazanych przez prokuraturę do odczytania. Sąd stwierdza, że nie jest zobligowany wnioskiem prokuratury – tzn. może odczytać więcej.
Po tej wymianie zdań, sąd ponownie czyta wcześniejsze wyjaśnienia. Wynika z nich, że dystrybucją produktów związanych z GetBackiem kierował Dariusz M., a Sylwia M. mając podgląd w systemie komu kończą się lokaty, wybierała najzamożniejszych klientów i przekazywała ich dane do działu sprzedaży Lion’s Banku.
Na sali Jarosław Augustyniak stwierdza jednak, że nie pamięta czy tym ostatnim zajmowała się Sylwia M., a potencjał leadowania – na podstawie danych z departamentu sprzedaży – ustalał wspólnie z Dariuszem M. i dotyczyło to różnych produktów banku.
10.17 Sąd drąży na czym polegało wyciągnie klientów z jednego departamentu do innego przez Sylwię M.
Prezes opowiada, że baza klientów była rozdzielana między poszczególne departamenty. Sylwia M. wedle jego wiedzy miała dostęp do baz klientów i dzieliła klientów pomiędzy poszczególne departamenty. Nie wie jednak czy według własnego uznania. Twierdzi, że było to zlecane Sylwii M. przez jej przełożonych, ale nie zna tego procesu.
10.14 Poruszany jest wątek audytu przeprowadzonego przez kancelarię DZP, ale zasadniczo niewiele z tego wynika.
W kolejnym protokole prezes polemizuje z twierdzeniami Sylwii M. Ta twierdziła, że bank sprzedawał produkty bez stosownych zezwoleń. Prezes twierdził, że robił to jako agent firmy inwestycyjnej. Dotyczyło to też UFK związanych z funduszami Trigon i z racji zajmowanego stanowiska Sylwia M. powinna o tym wiedzieć. Prezes zeznawał zaś, że Sylwia M. notorycznie łamała ustaloną przez zarząd segmentację klientów, pomiędzy różnymi kanałami sprzedaży.
Na Sali Jarosław Augustyniak jeszcze raz zaznacza, że używane przez niego słowa sprzedaż i oferowanie były skrótami myślowymi. Chodzi m.in. o to, że twierdził, ze Sylwia M. prowadziła cały proces oferowania.
Zaznacza, że o tym iż Sylwia M. blisko współpracowała z Dariuszem M. dowiedział się po odejściu z banku z zeznań przedstawionych mu przez prokuraturę.
9.59 Z kolejnego odczytywanego fragmentu dowiadujemy się, że 80-90 proc. obligacji było dystrybuowane przez Lion’s Bank. O tym w jakich oddziałach się pojawią miał decydować Dariusz M. Jak dobrze pójdzie to będzie dziś zeznawał po Jarosławie Augustyniaku.
Znów pojawia się słowo oferowanie. Chyba dlatego prokuratura chciał odczytywać ten fragment.
Z odczytywanego fragmentu i wyjaśnień jakie były prezes składa obecnie na sali wynika, że Lion’s Bank był w gestii Dariusza M. i inni członkowie zarządu nie mieszali się w funkcjonowanie tej marki.
9.54 Zgodnie z tym na co wskazywał koniec poprzedniej rozprawy zaczynamy od odczytywania wyjaśnień Jarosława Augustyniaka, złożonych w prokuraturze w 2019 r.
Były prezes mówił, że przez sprzedaż obligacji rozumiał ich oferowanie a nie sprzedaż przez bank.
Dziś na Sali Jarosław Augustyniak mówi, że bank działał na podstawie umowy marketingowej, na podstawie, której przekazywał dane klienta zainteresowanego produktem do domu maklerskiego. To tzw. leadowanie, czyli przekazywanie kontaktu dla potencjalnego klienta. Nie jest to sprzedaż polegająca na pełnym dopięciu nabywania jakiegoś produktu lub usługi, zakończona podpisaniem umowy miedzy bankiem a klientem.
– Jedynym produktem, który był w banku leadowany były obligacje GetBacku. Dlatego w moich wypowiedziach dochodzi często do przejęzyczenia. Generalnie w wewnętrznej komunikacji banku nie używaliśmy słowa leadowanie – mówi Jarosław Augustyniak.
Odnośnie słowa oferowanie twierdzi, że nie było nigdy używane zgodnie z ustawą o obrocie, a zgodnie z biznesową nomenklaturą.
– Można oferować każdy produkt. Może to być książka czy samochód i nie ma to nic wspólnego z papierami wartościowymi. Nie jestem prawnikiem, ale nawet prawnicy związani z papierami wartościowymi w potocznych wypowiedziach mówią, że ktoś komuś coś zaoferował – zaznacza były prezes Idea Banku.
Z 16 oskarżonych w procesie rozpoczętym 23 lutego 2022 r. aż 9 osób to ludzie nieistniejącego już Idea Banku – od prezesów począwszy, przez zwykłych członków zarządu, dyrektorów departamentów, po dwoje pracowników niższego szczebla. Pierwszy proces karny związany z GetBackiem nie dotyczy bowiem odpowiedzialności za samą niewypłacalność windykatora, ale nieprawidłowości w działalności Idea Banku przy dystrybucji obligacji GetBacku i związanych z GetBackiem funduszy Trigon Profit.
Poza przedstawicielami nieistniejącego już banku, na ławie oskarżonych zasiada Konrad Kąkolewski, były prezes GetBacku, trzy osoby związane z Polskim Domem Maklerskim (PDM), jedna z Mercurius DM oraz dwie z Trigon TFI.
Kończący dziś sądowe wyjaśnienia Jarosław Augustyniak złożył rezygnację z funkcji prezesa Idea Banku na początku października 2017 r., a więc pół roku przed ujawnieniem się problemów finansowych GetBacku. Idea Bankiem kierował zaś od 2010 r. Podobnie jak Konrad Kąkolewski, zgodził się na podawanie pełnych danych osobowych i publikację wizerunku.
Zarzuty jakie prokuratura stawia Jarosławowi Augustyniakowi dotyczą zorganizowania i prowadzenia bez zezwolenia KNF obrotu obligacjami GetBacku oraz złamania tajemnicy bankowej przez ujawnienie Mercuriusowi DM i PDM danych klientów banku bez ich upoważnienia.