– Spiął finansowanie?! No proszę, gratuluję, to bardzo dobra wiadomość – tak zareagował Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, na wieść o pozyskaniu potężnego finansowania przez Lewandpol, należący do Andrzeja Lewandowskiego.
Firma szukała pieniędzy na pierwszą w Polsce wielkoskalową farmę solarno-wiatrową.
Na projekt Kleczew Solar&Wind Lewandpol pozyskał od konsorcjum ING Banku Śląskiego, PKO BP i mBanku oraz z Polskiego Fundusz Rozwoju łącznie 866 mln zł.
Zaskoczenie Janusza Gajowieckiego dobrze jednak obrazuje nastroje na rynku odnawialnych źródeł energii, mocno dotkniętych państwową ingerencją w ceny.
– Banki generalnie nie wiedzą, jak teraz podchodzić do takich inwestycji, a cały rynek próbuje dobrze zrozumieć przepisy, które uderzają w nowe inwestycje – tłumaczy Janusz Gajowiecki.
Skoro jest tak źle, to jak Andrzej Lewandowski zdołał zdobyć finansowanie? Sprawdzamy.

Plan na lata.
Andrzej Lewandowski to przedsiębiorca i kierowca wyścigowy. W wyścigu chce być szybki, buduje też bez zwłoki, ale partnerów finansowych chciał mieć długoterminowych. Podkreśla, że już dziś planuje rozbudowę farmy Kleczew, więc stabilność finansowania jest ważna.
Wojtek Szabelski
Wyścigowiec i deweloper
Andrzej Lewandowski medialnie się nie udziela, chyba że w otoczeniu samochodów wyścigowych. Jako kierowca wyścigowy cieszy się ponoć renomą, podobną renomę ma w sektorze wiatrowym. Poza radarem mediów wypracował sobie pozycję dużego, prywatnego, polskiego przedsiębiorcy na tym rynku, skutecznie rywalizującego z korporacjami energetycznymi i funduszami inwestycyjnymi.
PB z Andrzejem Lewandowskim nie rozmawiał, ale w jego imieniu projekt przedstawili nam doradcy.
– Jego rodzinna firma inwestycyjna Lewandpol, funkcjonująca na zasadzie „family office”, w 2000 r. zaczęła inwestować jako deweloper nieruchomościowy i wiatrowy. Zyski z nieruchomości były wykorzystywane do rozwoju kolejnych zielonych projektów. Tak było np. z galerią handlową Mazovia w rodzinnym Płocku, którą Lewandpol zbudował, a po pewnym czasie sprzedał, finansując w ten sposób budowę farmy wiatrowej Łańcut – opowiada Michał Lewczuk, partner w firmie Ergy, która jest asset managerem w branży OZE.
Wraz z Marcin Kuprelem, również partnerem w Ergy, pracuje z Lewandpolem przy jego najnowszej inwestycji.
Od 2014 r. Lewandpol skupia się już wyłącznie na energetyce odnawialnej. Głównym składnikiem majątku firmy jest dziś farma wiatrowa Łańcut o mocy 68 MW, która rozpoczęła produkcję energii w 2015 r. Ostatnie dwa lata Lewandpol poświęcił na przygotowanie projektu Kleczew, który dwa lata temu przejął od pomysłodawców.
Budowa, a potem rozbudowa
Kleczew to teren położony koło Konina. Dawniej była tam kopalnia węgla brunatnego, potem ją zamknięto, a obszar zrekultywowano i sprzedano rolnikom. W 2015 r. pierwotni inwestorzy podpisali z nimi pierwsze umowy dzierżawy i rozpoczęli przygotowania do zielonych inwestycji. W 2020 r. projekt uzyskał od PSE warunki przyłączenia do sieci, a na przełomie 2020 i 2021 kupiła go grupa Lewandpol.
– Projektem już w tamtym czasie interesowało się wielu inwestorów, m.in. dużych zagranicznych graczy. Lewandpol był jednak najbardziej przekonujący dla dotychczasowych właścicieli – podkreśla Marcin Kuprel.
Doradcy Lewandpolu przekonują, że Kleczew to pierwszy w Polsce tak wielkoskalowy projekt, który łączy instalacje fotowoltaiczne i wiatrowe. Pierwszy etap, którego budowa jest już zaawansowana, zakłada powstanie paneli o mocy 193 MW i turbin wiatrowych o mocy ok. 12 MW. Kolejne etapy zakładają powiększenie elektrowni do ok. 250 MW w części solarnej oraz o dodatkowe turbiny wiatrowe i magazyny energii.
– Potencjał rozbudowy o kolejne turbiny wiatrowe zależy od liberalizacji ustawy odległościowej oraz regulacji dotyczących tzw. cable poolingu [współdzielenia kabla przez kilka instalacji OZE – red.]. Jeśli zaś chodzi o magazyny energii, to dziś ich budowa bez instrumentów wsparcia nie jest jeszcze atrakcyjnym przedsięwzięciem – tłumaczy Michał Lewczuk.
Jest aukcja, będzie PPA
Model biznesowy Kleczewa zakłada, że 70 proc. energii wytworzonej przez instalacje z pierwszego etapu będzie sprzedawane w kontrakcie uzyskanym w aukcji, wygranej w 2021 r. Pozostałe 30 proc., według pierwotnych planów, miało być sprzedawane w ramach umowy PPA, czyli zawartej bezpośrednio z odbiorcą energii. Nie udało się.
– Ze względu na zawirowania związane z wahaniami cen energii oraz limitami cenowymi plan zawarcia umowy PPA został przesunięty na lata 2023-24 – mówi Marcin Kuprel.
Zmiana modelu musiała zaowocować zmianami w uzgadnianym wtedy z bankami biznesplanie. Musiał stać się bardziej konserwatywny.
– Nasze oficjalne zobowiązania zakładają, że elektrownia ruszy z produkcją w marcu 2024 r. Staramy się jednak maksymalnie przyspieszyć budowę, więc produkcja zacznie się zapewne w połowie 2023 r. Oznacza to dla elektrowni dodatkowe, ponadplanowe przychody, które pozwolą choć trochę zrównoważyć ogromne koszty finansowe okresu budowy – podkreśla Michał Lewczuk.
Zauważają jednocześnie szerszy trend rynkowy, w ramach którego inwestorzy zastępują kontrakty aukcyjne długoterminowymi umowami PPA. W przypadku Kleczewa taka decyzja wiązałaby się z utratą 12 mln zł depozytu aukcyjnego, ale w zamian farma miałaby możliwość bezpośredniej sprzedaży energii dużemu odbiorcy. Temat będzie więc w Kleczewie analizowany.
Burzliwy czas na rozmowy
– Dotychczas Andrzej Lewandowski realizował inwestycje przy ograniczonym udziale długu. Projekt Kleczew, ze względu na skalę przedsięwzięcia, wymagał jednak stworzenia konsorcjum instytucji finansowych i sięgnięcia po znaczące finansowanie zewnętrzne – tłumaczy Marcin Kuprel.
Rozmowy z bankami w sprawie finansowania Kleczewa były jednak wyzwaniem. Po pierwsze – ze względu wzrost stóp procentowych, po drugie – ze względu na interwencję w ceny energii, która jest czynnikiem ryzyka dla banków i inwestorów, a po trzecie – ze względu na niespodziewane ograniczenie, we wrześniu 2022 r., dostępu do złotego dla zagranicznych instytucji.
– Zniechęciło to niektóre banki do rozmów z inwestorami w Polsce. Na szczęście mieliśmy wówczas zabezpieczone oferty na ponad 200 proc. wymaganego finansowania – mówi Michał Lewczuk.
Pracowali z bankami ponad rok, analizując nawet aspekty budowlane, czyli m.in. odległość wiatraków od paneli, by nie doszło do zacienienia lub by lód spadający z łopat nie niszczył farmy fotowoltaicznej.
Bankowe miliardy na OZE
Ostatecznie głównym bankiem finansującym, zapewniającym połowę z 776 mln zł, został ING Bank Śląski. Pozostali członkowie konsorcjum, PKO BP i mBank, dołożyli drugie pół, a PFR dorzucił do 90 mln zł pożyczki podporządkowanej. Całkowitej wartości inwestycji nie ujawniono, ale przekracza 1 mld zł.
Duży może więcej, a mały ma kłopot
Piotr Markowski
prezes fotowoltaicznej firmy Corab
Duże projekty OZE, które mają już decyzję o przyłączeniu do sieci, wszelkie inne pozwolenia i długoletnie umowy sprzedaży energii, a do tego należą do osobnej spółki celowej, którą w razie problemów można sprzedać, są dla banków bardzo atrakcyjne. Ryzyko jest tu relatywnie niskie, łatwo policzyć przyszłe strumienie pieniądza, więc banki są skłonne udzielić finansowania.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja mniejszych inwestycji OZE. Małe firmy, które na zasadzie autokonsumpcji chcą postawić sobie na własnym terenie fotowoltaikę, dostają od banków odmowy. Instytucje obawiają się, że w obliczu kryzysu klient będzie miał problemy ze spłatą zobowiązań, a zabezpieczenie na tak małej instalacji nie wydaje się atrakcyjne. Pół biedy, jeśli firma jest duża i może zabezpieczyć kredyt innymi składnikami majątku. Jeżeli jednak takiego majątku nie ma, to ma kłopot.
Banki chętnie mówią o wspieraniu zielonych inwestycji. Michał Mrożek, wiceprezes ING, podkreśla, że do końca 2023 r. bank przeznaczy na ten cel 4,5 mld zł.
– W obliczu wysokich cen paliw kopalnych spodziewamy się przyśpieszenia zielonej transformacji w Polsce, czyli zwiększenia inwestycji w odnawialne źródła energii i efektywność energetyczną – mówi Michał Mrożek.
W projekcie Kleczew, jak podkreśla ING, istotna jest jego skala oraz fakt, że łączy energię solarną i wiatrową. Podoba się to również PKO BP, ale nie tylko to.
– Finansujemy przede wszystkim nowe projekty obiecujących polskich firm w naszym kraju – mówi Paweł Gruza, wiceprezes PKO BP, kierujący pracami zarządu.
Bank chce się stać liderem finansowania transformacyjnego. Ocenia, że inwestycje w OZE są niezbędne, by polskie firmy mogły funkcjonować w nowej rzeczywistości oraz utrzymać konkurencyjność w obliczu wyzwań biznesowych i regulacyjnych. W ciągu ostatnich dwóch lat bank przeznaczył na finansowanie zielonych inwestycji ponad 2,1 mld zł.
– Projekt Kleczew łączy produkcję energii z wiatru i słońca, a to wszystko w ramach rekultywacji terenu pokopalnianego. Jest doskonałym przykładem ekotransformacji, którą chcemy wspierać – dodaje Adam Pers, wiceprezes mBanku ds. bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej.
Paweł Borys, prezes PFR, wskazuje z kolei na kontekst wojny w Ukrainie i kryzysu energetycznego.
– Wsparcie finansowe transformacji energetycznej jest jednym z priorytetów dla Polskiego Funduszu Rozwoju. Technologie fotowoltaiczne stają się zaś coraz bardziej efektywne i dają możliwość dywersyfikacji źródeł wytwarzania – zauważa Paweł Borys.