Uchwalenie w piątek przez Sejm nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym rozstrzygnęło tyle, że jakaś wersja finalna już na pewno trafi do prezydenckiego podpisu.
Ale jaka i czy ustawa w ogóle znajdzie się w Dzienniku Ustaw – nie wiadomo. W związku z tym spełnienie jednego z tzw. kamieni milowych, otwierające drogę dla unijnego finansowania Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności, wciąż jest mgliste. Warta miliardy ustawa przeszła stosunkiem 203:52, przy aż 189 posłach wstrzymujących się oraz 16 niegłosujących. Zgodnie z zapowiedzią przeciwko opowiedziała się ekipa Zbigniewa Ziobry, Konfederacja oraz inni pojedynczy posłowie. Zdecydowana większość Sejmu jednak chciała, by ustawa trafiła nie do kosza, lecz do Senatu.

W głosowaniu nad umożliwieniem odblokowania unijnych pieniędzy na KPO posłowie Solidarnej Polski, Konfederacji i niektórzy inni kliknęli czerwony ekran PRZECIW. Na razie trudno powiedzieć, jak zagłosują przy rozpatrywaniu poprawek Senatu. Fot. KS / Aleksander Zieliński
W głosowaniach cząstkowych Solidarna Polska trzymała sztamę z całym PiS. Odrzucone zostały poprawki opozycji, przekazujące odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów logicznie Izbie Karnej Sądu Najwyższego. Pozostało absurdalne i gwałcące Konstytucję RP przekazanie tych spraw do… Naczelnego Sądu Administracyjnego! Senat oczywiście przyjmie cały pakiet opozycyjny, spisany w druku sejmowym 2925-A, i w takiej wersji ustawa wróci. Rozstrzygnie arytmetyka, przy czym trzeba pamiętać o bardzo ważnej okoliczności. Pierwotna wersja ustawy uchwalana jest przez Sejm większością zwykłą i teoretycznie można sobie wyobrazić prawidłowy absurdalny wynik 1:0 przy 459 posłach wstrzymujących się. Odbicie poprawek Senatu wymaga natomiast większości bezwzględnej, w której głosy wstrzymujące się podtrzymują wersję senacką. A zatem w rozstrzygającej dogrywce decydująca stanie się postawa Solidarnej Polski i Konfederacji. W zależności od arytmetyki – a może rozstrzygnąć dosłownie jeden głos – odpowiednia wersja trafi na biurko Andrzeja Dudy i tutaj otwiera się kolejna niewiadoma, tym razem podpisowa. Dlatego najlepszym komentarzem do sytuacji ustawy jest zmodyfikowane w tytule ponadczasowe filozoficzne przesłanie Sokratesa – wiem, że nic nie wiem…
© ℗