Bezrobocie ani drgnie, inflacja spada. Za wcześnie jednak na szampana

Mamy wysyp danych, które świadczą, że w polskiej gospodarce sytuacja jest nieco lepsza, niż można było oczekiwać kilka miesięcy temu. Przede wszystkim wciąż ani drgnie stopa bezrobocia, która jest na bardzo niskim poziomie. Jednocześnie zaczęła spadać inflacja (tempo wzrostu cen jest niższe). Wciąż jednak chyba za wcześnie na otwieranie szampana. Inflacja, choć niższa, nadal wykazuje oznaki uporczywości. I to będzie nasz największy problem makroekonomiczny w tym roku.

Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w grudniu 5,2 proc. wobec 5,1 w poprzednich trzech miesiącach. Po usunięciu efektów sezonowych mamy obraz stabilnej stopy na poziomie ok. 5,2 proc. (to na razie wstępne dane, które mogą być rewidowane; zobaczymy też, co pokażą badania ankietowe, rejestracja w urzędach nie mówi wszystkiego). Nie widać w danych nawet minimalnego drgnięcia w górę, mimo że firmy redukują liczbę rekrutacji, o czym świadczy spadek liczby ofert w urzędach pracy. Widocznie spowolnienie gospodarcze na razie nie jest na tyle silne, by zmusić dużą liczbę przedsiębiorstw do zwolnień.

Stopa bezrobocia w końcu pewnie zacznie rosnąć, kiedy wzrost PKB spowolni w okolice 0-1 proc. Pod koniec zeszłego roku wzrost wynosił jeszcze ok. 2-3 proc., przekraczając oczekiwania. Nie jest jednak wykluczone, że lądowanie gospodarki będzie miękkie i wzrost bezrobocia będzie mały. Sprzyjać temu może zatrzymanie cyklu podwyżek stóp procentowych oraz spadek cen hurtowych gazu i innych surowców.

Największy problem polega jednak na tym, że miękkie lądowanie gospodarki będzie bardzo trudno połączyć z obniżaniem inflacji. Na razie wzrost cen spowalnia. W grudniu wyniósł 16,6 proc.,wobec 17,5 proc. w listopadzie. To wynik wyraźnie lepszy od oczekiwań rynkowych w okolicach 17 proc.

Spadek inflacji jednak jest wywołany głównie zmianami cen surowców, m.in. węgla opałowego, który mocno taniał w ostatnich tygodniach roku. Kiedy odejmiemy energię (w tym paliwa) i żywność, okaże się, że trend inflacyjny jest wciąż wysoki (ponad 11 proc.). Pokazuję to na wykresie. O ile w Stanach Zjednoczonych postpandemiczna inflacja dość wyraźnie słabnie, o tyle u nas trzyma się wciąż mocno. Dobra wiadomość jest taka, że osiągnęliśmy szczyt inflacyjny. Ale do trwałego spadku droga jest jeszcze bardzo daleka. Przyznał to zresztą otwarcie Adam Glapiński, prezes NBP, na czwartkowej konferencji prasowej.

Połączenie miękkiego lądowania gospodarki, stabilnego bezrobocia i powolnego spadku inflacji było scenariuszem idealnym. Będzie to jednak bardzo trudne do osiągnięcia. Musiałby nastąpić dalszy mocny spadek cen surowców energetycznych, który jednocześnie obniżyłby inflację, przeciął spiralę inflacyjną, podniósł dochody ludności, obniżył niepewność i wsparł inwestycje. To jest możliwe, ale będzie wymagało sporej dozy szczęścia.

Previous Article

Kolejki do ładowarek będą coraz dłuższe

Next Article

Najbardziej zakaźny wariant koronawirusa, XBB.1.5, może napędzić nową falę Covid-19

You might be interested in …