Przedstawiamy krótkie podsumowanie najważniejszych zjawisk makroekonomicznych w Polsce po grudniu. Zestawienie powstaje na podstawie newslettera Dane Dnia, przygotowywanego przez Ignacego Morawskiego, głównego ekonomisty Pulsu Biznesu. Przytoczone tutaj fragmenty pochodzą z analiz z grudnia.
1. Lekka poprawa koniunktury na koniec roku
Nastroje w przedsiębiorstwach są słabe, ale lekko poprawiły się pod koniec 2022 r. Wyniki badań ankietowych za grudzień pokazują, że ocena koniunktury w tym miesiącu była nieco lepsza niż w listopadzie. Syntetyczny wskaźnik koniunktury GUS (Głównego Urzędu Statystycznego) dla całej gospodarki wzrósł w grudniu do najwyższego poziomu od sierpnia. Patrząc na długookresową korelację między nastrojami w firmach a realnym wzrostem gospodarczym, można szacować, że obecnie wzrost PKB znajduje się gdzieś w przedziale 1-3 proc., a prawdopodobnie będzie w czwartym kwartale blisko 2 proc. r/r.
To nie oznacza, że jesteśmy blisko punktu przegięcia w tym cyklu koniunktury. Wchodzimy dopiero w okres wyraźnego spowolnienia konsumpcji i przede wszystkim inwestycji. Na razie jednak negowane są scenariusze głębokiej recesji snute latem przez niektórych analityków i to jest zjawisko warte docenienia. Na ten moment 2023 r. jawi się bardziej jako rok stagnacji, a nie recesji.

2. Jak mocno spadną zyski firm w 2023 r.
O ile spadną zyski firm w nadchodzącym roku? W ostatnich dwóch latach były tak wysokie na tle trendów historycznych, że dostosowanie w dół powinno w końcu nastąpić. W Polsce zysk netto średnich i dużych firm niefinansowych wyniósł w trzecim kwartale tego roku 56 mld zł (dane wyrównane sezonowo), co oznacza, że był o równo 100 proc. wyższy niż w ostatnim kwartale przed pandemią. Wielka hossa zysków firm dotyczyła zresztą wielu krajów – w Stanach Zjednoczonych, zysk wszystkich korporacji był w trzecim kwartale bieżącego roku niemal o połowę wyższy niż tuż przed pandemią. Jeżeli zyski miałyby wrócić do trendu sprzed pandemii, w Polsce musiałyby spaść o ok. 40 proc., a w Stanach Zjednoczonych o ok. 25 proc. w ciągu roku, czyli bardzo znacząco.
Lepszym punktem odniesienia jest jednak relacja zysków do PKB. Jeżeli ta relacja miałaby wrócić do poziomu sprzed pandemii, w Polsce zyski firm powinny spaść w najbliższym roku o ok. 15 proc. To wydaje się bardziej prawdopodobne.

3. Hamulec monetarny mocno zaciągnięty
Akcja kredytowa zwalnia we wszystkich obszarach – najmocniej w przypadku kredytów dla gospodarstw domowych, ale ostatnio coraz mocniej również w przypadku kredytów dla firm. Na wykresie pokazana została roczna zmiana złotowego zadłużenia. Liczba nowo udzielanych miesięcznie kredytów zmienia się jeszcze szybciej niż stany zadłużenia. Roczna zmiana zadłużenia z tytułu kredytów gospodarstw domowych na nieruchomości jest ujemna po raz pierwszy od ponad 20 lat. Liczba nowo udzielanych kredytów spada w tym obszarze o ok. 70 proc. r/r. Hamuje też od wielu miesięcy kredyt konsumpcyjny.
To tworzy obraz gospodarki znajdującej się pod stopniowo coraz większą presją popytową. Hamulec monetarny jest zaciągnięty prawie w pełni. Może to być wskazówka, że czeka nas hamowanie inflacji.

4. Dwie sfery polskiej gospodarki: mieszkaniówka vs reszta
Polską gospodarkę można podzielić obecnie na dwie strefy – mieszkaniówka i wszystko w zasięgu pola rażenia bezpośredniego oddziaływania, oraz cała reszta. Ta pierwsza strefa znajduje się w głębokiej recesji. Liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, wyniosła w listopadzie 12,1 tys. i była aż o 43 proc. niższa rok do roku. Są to spadki analogiczne do tych obserwowanych w szczycie kryzysu finansowego w 2009 r. Spada również sprzedaż mebli i sprzętu RVT/AGD, która w lipcu była o 7,6 proc. niższa r/r, co nie licząc okresu pandemii z wiosny 2020 r. jest największym spadkiem od niemal 13 lat.
W innych obszarach gospodarki nie widać jeszcze recesji. Najnowsze dane GUS pokazują, że wciąż jeszcze na plusie jest sprzedaż detaliczna, która w listopadzie wzrosła nieoczekiwanie o 1,6 proc. rok do roku. Mocno rośnie sprzedaż odzieży, farmaceutyków, kosmetyków, czy żywności. Dobre są również dane z polskiego przetwórstwa (o czym poniżej).

5. Produkcja w Polsce zaskakująca silna
Produkcja rośnie i nie wykazuje poważniejszych oznak spowolnienia, mimo że kilka miesięcy temu takowe były widoczne. Produkcja w samym przetwórstwie wzrosła w listopadzie o 6,5 proc. r/r. To wprawdzie wyraźnie mniej niż niemal 10 proc. zanotowane w październiku, ale zmiana jest wyłącznie efektem wysokiej bazy odniesienia sprzed roku.
Co się dzieje? Niektórzy wyjaśniają to odblokowaniem łańcuchów dostaw, co rzeczywiście widać w motoryzacji, która przeżywa mini ożywienie. Są wreszcie dostępne półprzewodniki, szybciej trwa transport, więc i sprzedaż z fabryk rośnie. To nie może być jednak czynnik wyjaśniający wyjątkowo dobre wyniki polskiej produkcji, bo on dotyczy wszystkich krajów. Ważniejsze mogą być więc inne wyjaśnienia. Przede wszystkim większa część zamówień zachodnich koncernów może być relokowana do Polski. Powodem mogą być zmiany w łańcuchach dostaw po pandemii czy atrakcyjne koszty pracy ze względu na deprecjację polskiej waluty. Ponadto, to może być efekt wojny – Polski przemysł odgrywa rolę hubu dla Ukrainy, a uchodźcy z Ukrainy podnoszą popyt na towary w Polsce.

6. Złoty odrobił straty do rynków wschodzących
Były w tym roku momenty, gdy złoty był jedną ze słabszych walut na świecie. Oczywiście nie tak słabą, jak turecka lira czy argentyńskie peso – aż tak nisko nie spadliśmy – ale zaufanie do polskiej waluty było niższe niż do walut innych krajów. Zaczęło się to zmieniać kilka tygodni temu. Dziś kurs złotego nie różni się pod względem zmiany od początku roku od średniej dla innych rynków wschodzących. Efektywny kurs złotego (kurs wobec walut obcych ważony ich udziałem w eksporcie) jest obecnie o 1,6 proc. słabszy niż pod koniec grudnia 2021 r. Jednocześnie średni spadek dla walut rynków wschodzących wynosi 1,7 proc. To pozytywne zjawisko, ponieważ relatywna deprecjacja złotego była w ciągu roku odzwierciedleniem złego postrzegania Polski na rynkach finansowych.
Na odrobienie strat przez złotego wpływ mogło mieć kilka czynników. Swoją robotę wykonały bardzo mocne podwyżki stóp procentowych – mało kto na świecie podniósł koszt pieniądza tak znacząco. Lepsze od oczekiwań są wyniki gospodarki – PKB zwalnia, ale nie ma załamania. Poprawiły się wskaźniki równowagi zewnętrznej, czyli saldo rachunku bieżącego. Wreszcie rosną szanse na to, że Polska dogada się z Brukselą w sprawie finansowania z Krajowego Planu Odbudowy.

7. Eksport usług ratuje polskie saldo handlowe
Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że polskie saldo handlu towarami jest wciąż na bardzo niskim, negatywnym poziomie. Mamy więc głęboki deficyt, który w październiku wyniósł 2,3 mld EUR (wobec minus 1,7 mld EUR przed rokiem). Wynika to w dużej mierze z faktu, że sprowadzane do Polski surowce są bardzo drogie. Jednocześnie jednak rośnie szybko polska nadwyżka w handlu usługami. W październiku wyniosła aż 3,1 mld EUR (wobec 2,4 mld EUR przed rokiem). Wynika to m.in. z szybkiego rozwoju sektora usług biznesowych, sektora transportu drogowego, ożywienia w handlu przygranicznym (ludzie z innych krajów przyjeżdżający do Polski) czy zakupów usług przez imigrantów (są traktowane jako polski eksport). Nadwyżka w całym handlu zagranicznym urosła w ciągu roku, mimo że ceny sprowadzanych do Polski surowców drastycznie wzrosły. To utrzymuje stabilność makroekonomiczną kraju na całkiem przyzwoitym poziomie.

8. Amerykanie i Chińczycy redukują zakupy
Jak pokazują dane za listopad, wolumen sprzedaży detalicznej spada w dwóch największych gospodarkach świata – Stanach Zjednoczonych i Chinach. W listopadzie sprzedaż detaliczna, liczona w cenach stałych, spadła w Stanach Zjednoczonych o 0,6 proc. rok do roku. To był pierwszy spadek od maja. W Chinach sprzedaż detaliczna spadła w listopadzie aż o 7,4 proc. rok do roku (w cenach stałych). Jednocześnie w obu krajach produkcja przemysłowa wciąż jest na plusie. W Stanach Zjednoczonych wzrosła w listopadzie o 2,5 proc. rok do roku, a w Chinach o 2,2 proc. Producenci realizują wiele zaległych zamówień, stąd ta wciąż dodania dynamika. To jednocześnie sprawia, że na rynku znika problem braku towarów, który dotykał przemysł przez ostatnie dwa lata. Za tym idzie ograniczenie inflacji cen producentów, a to powinno już niedługo przełożyć się na ceny konsumpcyjne.

9. Duże banki centralne prą do przodu z podwyżkami stóp
Banki centralne największych stref walutowych nie przykładają większej wagi do rosnącego ryzyka recesji i koncentrują się na walce z inflacją. Amerykański Fed, Europejski Bank Centralny i Bank Anglii podniosły w grudniu zgodnie stopy procentowe o 0,5 pkt proc. Fed i EBC otwarcie zapowiadają, że kolejne podwyżki czekają w kolejce. Celem jest zacieśnianie polityki pieniężnej do momentu, w którym trendy inflacyjne zaczną się wyraźnie odwracać.
W ostatnich 30-40 latach w ekonomii wypracowana została dominująca opinia, że zdecydowana walka z inflacją może nieść krótkookresowe koszty, ale w długim okresie prowadzi do najlepszych rezultatów – pomaga utrzymać stabilne ceny i maksymalny możliwy wzrost gospodarczy. Ponadto, łatwiej uciec od zbyt jastrzębiej niż od zbyt gołębiej polityki. I tego się trzymają zachodnie banki centralne.

10. Szybki spadek amerykańskiej inflacji budzi dużo nadziei
W amerykańskich danych bardzo ważne jest to, że miesięczne wzrosty cen są już blisko poziomów sprzed obecnego kryzysu inflacyjnego. W listopadzie ceny bazowe, czyli nieuwzględniające żywności i energii, wzrosły o 0,2 proc. Jeżeli rosłyby w tym tempie przez cały rok, to inflacja roczna byłaby niewiele wyższa od celu inflacyjnego banku centralnego. Co może jeszcze ważniejsze, inflacja spada mimo faktu, że amerykańska gospodarka wciąż jest rozgrzana. Stopa bezrobocia jest bliska historycznych minimów i wynosi 3,7 proc. Wzrost płac nominalnie przekracza 5 proc., podczas gdy przed pandemią oscylował między 2 a 3,5 proc. A zatem ceny zwalniają w warunkach dobrej koniunktury. To wskazuje na dwa ważne zjawiska. Po pierwsze, część obecnej fali inflacyjnej ma charakter podażowy, czyli wynika z przejściowych ograniczeń w dostępności produktów, a nie tylko popytowy. Po drugie, inflacja nie przykleja się do gospodarki, czyli nie podtrzymuje się siłą rozpędu (gdy jedne ceny rosną tylko dlatego, że rosną inne ceny).
Prowadzi to do wniosku, że ograniczenie inflacji może się odbyć bez wysokich kosztów w postaci długiej recesji lub wysokiego bezrobocia.
